Miasto Hammer
-
Kuba1001
Na szczęście byli mądrzejsi, niż przewidywałeś, bo odeszli daleko na tyły już w chwili, gdy zacząłeś inkantację pierwszych zaklęć, nie rozumieli Magii, więc poniekąd się jej bali, a i ewentualny atak strzelców czy machin też ich nie pociągał. Sam zdążyłeś uskoczyć, a w międzyczasie ładowania balisty łucznicy zaczęli wypuszczać swoje strzały z murów.
-
-
-
Kuba1001
Taczka:
Pokiwał jedynie głową i zajął swoje poprzednie miejsce.
Vader:
Udało Ci się zmieść część strzelców, ale zignorowanie lecących w Twoją stronę strzał było błędem, bo o ile większość nie trafiła, to te kilka zrobiło swoje, boleśnie trafiając Cię w kolano (nie mogłem się powstrzymać), prawe ramię i klatkę piersiową, na szczęście omijając ważne organy. Chyba. -
-
-
-
-
Kuba1001
Taczka:
Było całkiem smaczne, toteż uwinęłaś się z nim dość szybko.
Vader:
No cóż, na pewno pozostali łucznicy, ale poza nimi nic, jeśli chodzi o coś, co może zagrozić Ci bez wychodzenia z zamku, ale sądząc po otwieranej bramie i okrzykach, niedługo wyjdą też siepacze pana zamku, aby spuścić łomot Tobie albo temu, co z Ciebie zostało, jeśli najpierw łucznicy Cię nie zaszlachtują. -
-
-
-
-
-
Kuba1001
Vader:
‐ Rozbierzemy je do ostatniego kamienia, na pewno przyda nam się bardziej niż jemu. ‐ odrzekł sołtys, gdy Ty wróciłeś do pełni sprawności, chociaż okupiłeś to znaczną utratą energii magicznej, choć wcześniejsze zaklęcia też mogły mieć swój udział…
Taczka:
Ruszyliście wprost pod nie tak odległą bramę, gdzie zauważyłaś już pięć kupieckich wozów, a także odzianego w elegancki strój mężczyznę, zapewne kupca, oraz dwóch jego pomocników. Wszyscy byli rasy ludzkiej, ciekawiej zrobiło się dopiero przy najemnikach, gdyż poza Waszą dwójką handlarz wynajął też uzbrojonego w łuk, kołczan pełen strzał, dwa jednoręczne miecze i cztery sztylety Elfa, Orka uzbrojonego w dwuręczny młot zagłaaady oraz Goblina, który może być Magiem, biorąc pod uwagę brak jakiegokolwiek uzbrojenia w jego dłoniach. -
-
-
Kuba1001
Taczka:
Goblin i Ork rozmawiali ze sobą, czasem rzucając na Ciebie okiem, Elf także Ci się przyglądał, choć ukradkiem i nie tak natarczywie.
‐ No cóż, skoro jesteśmy już wszyscy, to możemy się zbierać… ‐ powiedział kupiec, a gdy nikt nie wyraził obiekcji, wszyscy załadowali się na wozy, a karawana powoli ruszyła, wytaczając się bramą miasta z Hammer wprost na główny szlak handlowy.
Vader:
‐ Może będziemy mieć szanse jak ich zaskoczymy, a Ty odwrócisz ich uwagę? ‐ podsunął niepewnie sołtys, wskazując na okoliczne zarośla, idealne do ukrycia nawet tak wielkiej chłopskiej masy. -
-