Mijając żołnierzy, służbę i najemników trafiłeś pod strzeżone przez dwóch orczych halabardników wrota. Oczywiscie, zagrodzili oni Ci drogę swoją bronią, a warknięcia z ich strony jasno sygnalizują, że bez podania powodu tu nie wejdziesz.
Trafiłeś do eleganckiego salonu z podłogą wyłożoną dywanami i futrami, z trofeami, portretami i obrazami na ścinach oraz kominkiem w centrum, przy którym stały dwa fotele, z czego jeden wydawał się zajęty…
‐Istota mądrzejsza i starsza ode mnie powiedziała mi, że mam się zamknąć, jeżeli nie mam jak tego ukazać. Dlatego proszę Pana o szansę na ukazanie swoich umiejętności.
‐ No dobrze, w takim razie na początek proponuję coś łatwego… Obóz koczowników jakieś dwadzieścia kilometrów na wschód. Zbyt długo byli mi solą w oku. Zajmij się tym, przynieś mi głowę ich władcy i jak najwięcej obiektów do testów.