‐ I jak poszło? ‐ zapytał, od razu przechodząc do sedna sprawy, co nie było do niego podobne. Najwidoczniej się śpieszył i pewnie ma to coś wspólnego z koncentracją wojsk Uruk‐Hai na dziedzińcu zamku.
‐Zrobione tyle, na ile pozwalała inteligencja ich rasy. Mógłbym świecić im przed oczami artefaktami pożądanymi przez Lordów Demonów, jednakże oni wolą dostać sakiewkę złota, by się do nas przekonać.
Trafiłeś tam bez przeszkód, rzadko kiedy ktoś tam przebywał, a teraz, gdy szykowała się być może i wojna, zainteresowanie nią spełzło na jeszcze dalszy plan.
Niewiele z niej zrozumiałeś, bo traktowała o Mutagenizmie, lepiej byłoby odłożyć ją na później i teraz sięgnąć po tę o Alchemii, którą czytałeś, nim pojawił się Bibliotekarz.
To całkiem grube tomiszcze, bo o ile Alchemia to w większości praktyka, nie teoria, to mogłeś znaleźć tu liczne receptury na najróżniejsze wywary, eliksiry i wiele innych.