Leśny Trakt
-
Kuba1001
//Teraz to wiem, wtedy nie za bardzo, a teraz nie chce mi się tego poprawiać, choć jednego dnia pewnie siądę i we wszystkich ważniejszych tematach powrzucam zdjęcia z zapodaja na nowo.//
Udało Ci się zrobić to wszystko w niemalże rekordowym tempie, a tym czasie Agroks stał na warcie przy drzwiach, obserwując korytarz przez małą szparę między nimi a framugą. Również skrępowanie Orczycy udało się bez zbędnych trudności, choć nie wiesz, jak mocne okażą się te więzy. Gdy wojownik spojrzał na Ciebie, pokiwał tylko głową i wyszedł z sypialni.
‐ Sprawdzę, czy na naszej trasie nie czai się żadne niebezpieczeństwo, a potem po Ciebie wrócę… Siedź cicho i nie wychylaj się. ‐ powiedział i opuścił sypialnię.
Wychodzi na to, że masz jeszcze kilka minut, które możesz poświęcić na dokładniejsze związanie Gharol, przeszukanie orczych wartowników, zapewne martwych, dopakowanie dodatkowych przedmiotów czy chociaż uspokojenie się po tym wszystkim. -
Radiotelegrafista
// Dobrze wiedzieć. //
Wszelkie próby uspokojenia się raczej spełzłyby na niczym, nie teraz, nie w tej sytuacji… Musiała się zająć czymś, by nie myśleć o tym i nie panikować. Wolała upewnić się co do więzów Gharol. Wyciągnęła kolejny sznur i ponownie ją ciasno obwiązała. Jej usta także postarała się zakneblować.
-
Kuba1001
Udało Ci się zrobić to wszystko w samą porę, ponieważ chwilę po tym Orczyca ocknęła się i zmierzyła Cię pełnym gniewu spojrzeniem. Gdyby mogła zabić Cię samym tylko wzrokiem, to teraz pewnie leżałabyś martwa obok niej. Na szczęście więzy solidnie trzymały, więc poza wyginaniem ciała w próbach uwolnienia się, nie mogła wiele zrobić, a dodatkowo knebel w ustach sprawiał, że dochodziły do Ciebie tylko jej niewyraźne pomruki i warknięcia.
-
Radiotelegrafista
W pierwszej sekundzie po zobaczeniu, że orczyca jest obudzona, Densissma z trudem stłumiła w sobie krzyk strachu. Wystraszyło ją tak szybkie dojście Gharol do świadomości,nie była pewna czy więzy ją utrzymają. Na szczęście, dobrze spełniły swoje zadanie. Niepewnie odeszła od niej i przybliżyła się do ściany koło drzwi, chcąc dowiedzieć się czy Argoks już powraca.
-
-
-
Kuba1001
Jeśli wziąć pod uwagę ilu Orków znajduje się w całym dworku i jego okolicy, to związana i zakneblowana Gharol powinna być Twoim najmniejszym utrapieniem. Mimo to, poruszaliście się cicho i szybko po opuszczonych korytarzach budowli. Schody zaczną się najpewniej przy bramie, nie dość, że zamkniętej, to jeszcze pilnowanej przez trzech Orków.
‐ Zostań z tyłu, ja się tym zajmę. ‐ powiedział wojownik i ruszył swobodnie w ich stronę. -
-
-
-
Kuba1001
‐ Jestem tu dość lubiany, głównie przez wspólną grę w karty, bijatyki i pijatyki. ‐ wyjaśnił Agroks, a później zabrał się za otwieranie bramy, która po chwili stała już otworem przed Waszą dwójką. ‐ No i tamci to idioci.
Po krótkiej chwili mogłabyś odnieść wrażenie, że wykrakał, bo nagle wokół zaczęło roić się od Orków, którzy pojawili się wszędzie, było ich ponad dwudziestu lub nawet trzydziestu, ciężko dostrzec w ciemności i rzęsistym deszczu, ale nie masz wątpliwości co do tego, że są uzbrojeni i nie mają raczej miłych zamiarów. Agroks Cię zdradził? Tamci Orkowie domyślili się podstępu? Ci wojownicy czaili się tu od początku, na rozkaz Gideona? Ciężko stwierdzić, ale wątpliwe, żebyś została zdradzona, wojownik był tak samo zdziwiony, jak Ty, ale opanował się szybciej, sięgając po topór i swoją wielką tarczę, najwidoczniej postanowił podjąć tu walkę.
‐ Uciekaj! ‐ krzyknął. ‐ Zatrzymam ich, a potem Cię dogonię! Biegnij do lasu, są tam osoby, które się Tobą zajmą, byle szybko!
Zdecydowanie, musisz się pospieszyć, bo już pierwsi Orkowie pojawili się w pobliżu. Pierwszy z nich nie zdążył nawet nawiązać walki a Agroksem, padł trupem, gdy topór rozłupał jego czaszkę. Drugiego, gdy wyrywał topór z głowy poprzedniego Orka, pchnął tarczą na tyle silnie, że ten upadł na błotnistą ziemię. Dopiero trzeci Ork, ze swoim wielkim mieczem dwuręcznym, zdołał zewrzeć się w starciu z człowiekiem. -
Radiotelegrafista
Przez pierwszą sekundę miała rozterkę ‐ w końcu nie chciała narażać kolejnej osoby, a też być może w jakiś sposób mogłaby pomóc Argoksowi. Szybko porzuciła te myśli. Zostając sprawiłaby tylko więcej kłopotów wojownikowi. Rzuciła się do biegu w stronę lasu, biegnąc tak szybko jak tylko potrafiła. Gdyby nie cała ta sytuacja, pewnie przeklinałaby swoją sylwetkę, teraz jednak nawet nie przyszło jej to na myśl ‐ w całości skupiła się na tym, by jak najszybciej dotrzeć za granicę lasu.
-
-
-
Kuba1001
W tak rzęsistym deszczu nie da to za wiele, ale lepsze to, niż nic. Choć Ty byłaś coraz bliżej linii drzew, to Orkowie również biegli i jeszcze bardziej zmniejszyli dystans, więc to kwestia chwil, gdy Cię zabiją lub pochwycą.
Tymczasem, mimo lejącego się z nieba deszczu i grzmotów, usłyszałaś daleko za sobą tryumfalne ryki ZIelonoskórych pod bramą, co mogło oznaczać tylko jedno… -
Radiotelegrafista
Znowu ktoś przez nią zginął. Znowu. Świadomość tego całkowicie rozbiła jej duszę. Nie należało jej się to, nie zasługiwała na to, by ktokolwiek ginął w jej obronie! Zwolniła.
Ale nie byłoby dobrym zostawiać śmierć Argoksa na darmo, prawda?
Ta myśl zaświtała w jej głowie. Nie zwolniła, chciała jak najszybciej dotrzeć do drzew. W dłoniach uformowała kulę ognia, którą cisnęła za siebie.
-
Kuba1001
Sądząc po krzykach bólu, zdziwienia i wściekłości, na pewno trafiłaś przynajmniej jednego wroga, a odwracając się, aby cisnąć kulę, zauważyłaś, jak kilku kolejnych pada martwych, a nie tylko wściekłych i rannych, obok Twojego celu, co było co najmniej ciekawe, skoro Ty chyba nie miałaś na to żadnego wpływu. Niemniej, zmotywowani pokazem Twoich możliwości Orkowie gnali jeszcze szybciej, i kilkanaście metrów od skraju lasu jeden z nich dopadł Cię i powalił na ziemię, boleśnie wykręcając ręce za plecami.
-
-
Kuba1001
Jakiś Ork padł obok Ciebie w chwilę po tym, jak krzyknęłaś, z grotem strzały wbitym prosto między oczy. Ktokolwiek miał Ci przyjść z pomocą, był wybornym łucznikiem, niemalże jak Elf. Niemniej, był to ostatni sukces tych ludzi w lesie, najwidoczniej uznali, że próbując Cię ocalić, mogą Cię zabić, lub postanowili zostawić Cię, aby nie narażać się samemu bądź czekać na lepszą okazję. Było to związane z tym, że Orkowie podnieśli Cię z ziemi i dość skutecznie wykorzystali w charakterze żywej tarczy, przez co nie byli już ostrzeliwani ze strony lasu. Było ich kilku, wszyscy silni, napędzani gniewem i adrenaliną, więc nie miałaś szans, aby im się wyrwać. Wiedząc, że jednak władasz Magią, postanowili nie narażać się na spalenie żywcem, więc skrępowali Ci ciasno i boleśnie ręce za plecami, wiążąc je w nadgarstkach, ramionach i przedramionach. Chwilę później jeden z nich wepchnął Ci szmatę do ust, a potem wziął kolejną, którą obwiązał wokół nich, utrudniając Ci wypchnięcie knebla. Na koniec zawiązał Ci również oczy, ale mogłaś być mu za to wdzięczna, dzięki temu nie mogłaś przynajmniej widzieć ciała Agroksa, które niewątpliwie spoczywało nieopodal, byliście już bowiem blisko bramy dworku.
-
Radiotelegrafista
Choć nie miała najmniejszych szans na wydostanie się, próbowała miotać się w ramionach orka jak tylko długo była w stanie. To nie może tak się skończyć! A jednak zaraz najpewniej jej życie bądź jego brak będzie kwestią łaski Gharol, a po tym co zrobiła jej Denissma i znając mordercze zapędy orczycy, nie można spodziewać się, że ta ją oszczędzi. Była tak blisko lasu, Argoks zginął za nią, a to ma być tak skończone?!