Siedziba Gildii Magów
-
Kuba1001
Rafael:
‐ A jakich to wytycznych oczekujesz, moja droga uczennico?
Kazute:
//Teraz pytanie: Chcesz streszczenie tego, co planuję konkretnie opisać w Kronikach w przyszłym tygodniu czy czekasz właśnie na nie? Z góry mówię, że nie wiem, kiedy odzyskam laptopa i w jakim stanie, a na zastępczym nie będę nawet próbować tego pisać.// -
-
-
-
Kuba1001
//Wróciłem wczoraj do domu po bardzo długim i męczącym dniu, a napisanie tak jebitnej wiadomości było tym, o czym naprawdę marzyłem, naprawdę. Nie, żebym chciał coś zjeść, poleżeć, odpocząć czy pójść spać, gdzieee tam.
Opiszę to prędzej czy później, a wtedy zobaczysz, ile trzeba na to czasu poświęcić.// -
-
Kuba1001
Zagłębiłaś się więc w lekturę…
Jak nazywał się Czarny Mag? Nie wiadomo. Wszyscy, którzy to wiedzieli, zginęli lub zostali pozbawieni języków, a księgi, w których jego prawdziwe imię i nazwisko się znajdowały, zaginęły, zostały ukryte lub zniszczone…
Narodził się w rodzinie kupieckiej, ale nie chciał żyć z handlu i sprzedaży, pragnął innego życia. Głód wiedzy, który z czasem przemienił się w prawdziwą żądzę, sprawił, że zainteresował on sobą jednego z członków Gildii Magów. Trafił do tej samej siedziby, w której Ty się teraz znajdujesz, i pobierał nauki od wielu Magów za dnia, noce trawiąc na czytaniu różnorakich ksiąg w zaciszu biblioteki. Jego kariera była oszałamiająca, był powszechnie lubiany przez innych uczniów i nauczycieli, a przy tym niesamowicie szczery i skromny. W bardzo młodym wieku został prawą ręką samego Wielkiego Mistrza Gildii Magów i powiadano, że zastąpi go po jego śmierci. Niestety, o ile głód wiedzy doprowadził go tak daleko, stał się też przyczyną jego upadku, gdy zaczął zgłębiać nie tylko zapomniane przez większość, starożytne zaklęcia i rytuały, ale zaczął też praktykować Magię Zła… Mimo to, maskował wszystko tak starannie, że nikt nie podejrzewał go o nic złego, gdy odszedł z Gildii. Wyprawił się aż na Plugawe Ziemie, gdzie z pomocą dawnej wiedzy stworzył swoją nową siedzibę: Wieżę z czystego diamentu, której konstrukcja poddawała się całkowicie woli użytkownika i była tak zmienna, jak jego myśli. Tam dalej uczył się, ale też zdobywał niezbędne wpływy, wiedział bowiem, że Magowie z Gildii prędzej czy później dowiedzą się o tym, co robi, i postanowią się go pozbyć. Wtedy dołączył do niego inny były członek Gildii, potężny Alchemik, który pragnął tworzyć nowe istoty żywe, całe gatunki, a samemu żyć wiecznie. Czarny Mag przyjął go i stworzył dla niego wieżę z kolejnego szlachetnego minerału ‐ szmaragdu. Z czasem stali się dobrymi przyjaciółmi i wiernymi sojusznikami, a nowy kompan Czarnego Maga przybrał imię Wężomag.
Gildia wiedziała już zbyt dobrze, co się święci, więc wysłała swego najpotężniejszego adepta, doświadczonego w bojach przeciwko Nieumarłym, Demonom, Mutantom i innym Magom, a zwali go Izomagiem. Bez trudu trafił na Plugawe Ziemie, to dwóch wież, których panów miał zgładzić. Nie mógł dostać się do środka, więc chciał odejść po bitwie z ich sługami, ale został pochwycony. Ku jego zdumieniu, nie zginął, ale został zaproszony przez Czarnego Maga i Wężomaga na rozmowę. O czym rozmawiali i jakich sztuczek użyli? Nie wiadomo. Ale niedługo potem Gildia straciła kolejnego wartościowego członka, a obok dwóch wież zalśniła w słońcu kolejna, tym razem rubinowa…
Gildia Magów szykowała swych adeptów na wojnę ze zbuntowaną trójką, a wraz z nimi miały wyruszyć zastępy Golemów, które przed laty tworzył, o ironio, właśnie Wężomag.
Jednakże Czarny Mag zadbał o to, aby stworzyć własną armię. Prosto z odległych stepów i pustyń tłumnie przybywały do niego Gobliny, na czele z Grogonem, wtedy nikim ważnym, obecnie goblińskim bóstwem, a krótko po nich Orkowie. Ostatni przybyli Nordowie, wojownicy mroźnych pustkowi, zwabieni obietnicą dobrych bitew, wartościowych przeciwników i bogatych łupów.
Początkowo kraje Verden, których było o wiele więcej niż dzisiaj, nie reagowały, uważając to za wewnętrzne porachunki Gildii. Zmieniło się to, gdy Orkowie, Gobliny i Nordowie zaczęli wydawać okolicznym państewkom walne bitwy, paląc, gw**cąc, mordując i rabując. Mimo to, w finalnej bitwie walczyli jedynie przeciwko Magom i Golemom. Stało się wtedy coś, czego nikt by nie podejrzewał: Armia Gildii została pokonana. Dopiero wtedy kraje Verden zgodziły się zjednoczyć w wojnie przeciwko Czarnemu Magowi i jego poplecznikom, a do tamtych dołączyły liczne koczownicze plemiona nomadów z Nirgaldu. Rozpoczęła się Wojna Trzech Wież, niezwykle krwawy konflikt, który trwał ponad pięć lat, a zakończył się oblężeniem wspomnianych już wież, gdy ich armie zostały rozbite, a sojusznicy przeszli na stronę wroga. Mimo to trzech Magów doskonale wykorzystywało animozje pomiędzy oblegającymi Krasnoludami, Elfami, ludźmi i innymi, aby doprowadzić do różnicy zdań, utarczek, a nawet jednej walnej bitwy pomiędzy brodatym ludem a długouchymi. Dzień później krasnoludzki król leżał martwy, z sercem przebitym strzałą…
Mimo to wojna została wygrana, gdy niespodziewanie w oślepiająco jasnej eksplozji wszystkie wieże, wraz ze swymi lokatorami, zniknęły. Uznano to zgodnie za koniec wojny i kres ich rządów, rozpoczęło się świętowanie, a oblegający udali się w swoje strony.
W tamtym czasie powstały też trzy artefakty, każdy stworzył inny Mag. Izomag był twórcą Rubinowej Włóczni, broni pozwalającej miotać błyskawice, stawać się niewidzialnym i wiele więcej. Spod ręki Wężomaga wyszła Szmaragdowa Tarcza, niemalże niemożliwa do zniszczenia, gwarantująca temu, kto ją trzyma, pełną odporność na Magię i nie tylko. Z kolei Czarny Mag stworzył Diamentowy Pierścień, pozwalający rozumieć wszystkie znane ówcześnie narzecza i mowy, z których wiele jest dziś wymarłych, a jego użytkownikowi pozwalał łamać prawa grawitacji i przechodzić przez takie przeszkody, jak głazy czy ściany budynków. Wszystkie z nich rozeszły się po całym Elarid: Tarczę zabrał ostatni wierny Czarnemu Magowi nordyjski wojownik i na swym drakkarze ukrył aż w odległym Archipelagu Sztormów, na wyspie zwanej później Wyspą Trolli, które ściągnęły tam właśnie z jej powodu. Gobliny zdołały uratować Włócznię, która trafiła do tajemnej skrytki w Mrocznym Królestwie. A Pierścień? Nie mając pojęcia o właściwościach, zabrały go Krasnoludy, chcąc w ten sposób zemścić się na innych za śmierć swojego władcy. Wiele lat później wraz z ekspedycją w podziemia trafił do Podmroku, a potem Szarych Krasnoludów.
Nie był to jednak koniec Czarnego Maga. Żył, podobnie jak pozostali. W ostatniej chwili wykonali rytuał zwany potocznie Wygnaniem, który sprawił, że znaleźli się wraz z dobytkiem i wieżami w miejscu poza czasem i przestrzenią, pomiędzy Wymiarami. Tam latami knuli i zbierali siłę, aby powrócić. Ostatecznie udało się tylko Czarnemu Magowi, pozostali nie chcieli ryzykować, woleli przekazać mu całą swoją energię i czekać, aż tamten ich sprowadzi z powrotem w inny sposób.
Minęły wieki od zakończenia Wojny Trzech Wież. Gdy Czarny Mag pojawił się na Plugawych Ziemiach, gdzie miał swą siedzibę, nie zastał tam nic, a sam utracił swą cielesną powłokę. Postarzał się o setki lat, których nie było go w Elarid, w ciągu kilku sekund. Przeżył jednie dzięki kolejnej wiedzy tajemnej, Transferze Esencji, który pozwalał mu wegetować jako bezkształtne widmo. Nie trwało to jednak długo. spotkał bowiem pewnego Ogra. Zwał się on Rogash, był jednym z ostatnich prawdziwych Ogrów, tych stworzonych u zarania dziejów przez Melkisa, Mrocznego Pradawnego, a dokładniej potomkiem takiej pary. Dzięki temu był o wiele większy, silniejszy, wytrzymalszy, ale i inteligentniejszy od współczesnych przedstawicieli swojego gatunku. Mimo to został wygnany ze swego plemienia i coś kazało iść mu właśnie w kierunku, gdzie spotkał widmo Czarnego Maga. Korzystając z mocy jaką dał mu rytuał, Czarny Mag wszedł w ciało Ogra, chcąc przejąć je na własność. Niestety, on był osłabiony, a Rogash nie tylko silny, ale i inteligenty. Zapanował impas, a w jednym ciele znajdowały się teraz dwa umysły i dwie dusze. Obaj uzyskali wzgląd w swoje wspomnienia. Rogash chciał toczyć takie bitwy, jak za czasów świetności Czarnego Maga i je wygrywać, poprowadzić swoją rasę ku wielkości, a Czarny Mag mu to obiecał. Pomógł mu też objąć władzę nad plemieniem, które go wygnało. Przez wiele lat działali razem w Mrocznym Królestwie, wtedy zamieszkałym przez dzikich Orków i Gobliny oraz Ogry, Trolle i ludzi, którzy uciekali przed sprawiedliwością. Ich wszystkich, prośbami i groźbami, a czasem brutalną eksterminacją co do jednego, zjednoczył Czarny Mag. Jednak nie mógł rządzić w ciele Ogra, więc poświęcił życie tysięcy swych wiernych sług, aby uwolnić się z tego ciała, a potem stworzyć nową powłokę, w której pozostał do końca egzystencji. Obwołał się władcą Mrocznego Królestwa, które nazwał wtedy Królestwem Oz‐Nazgoth. Rozpoczął kolejną wojnę, o wiele bardziej krwawą, dotkliwszą i dłuższą niż wcześniej. Jego wojska budziły lęk w całym Verden i połowie Nirgaldu, nosząc na hełmach, tarczach i zbrojach symbol Czarnej Ręki, a na sztandarach czerwonego węża na czarnym tle, symbol wszystkich trzech Magów: Czerwień od Izomaga, czerń od Czarnego Maga, a wąż od Wężomaga. Nie zostało tu opisane jak dokładnie, ale znów przegrał, i musiał ratować się Transferem Esencji, ponownie stając się widmem. W tej postaci wałęsał się po Elarid, doprowadzając zakulisowo do niszczenia Verden poprzez najazdy Orków i Duków. Mimo to w końcu został osaczony przez Paladynów Srebrnej Dłoni i zniszczony.
Jednakże, co jeśli jednak przeżył? Jeśli znów trafił na Wygnanie i teraz czeka, aż jego wierni słudzy w Elarid, o ile tacy wciąż są, poświecą kolejne istnienia, aby umożliwić mu powrót w cielesnej formie, aby na nowo skąpał świat we krwi?
//W Kronikach to będzie o wiele lepiej rozbudowane, zwłaszcza początek i koniec.// -
Kazute
// Jej, dobry i litościwy Kubuś postanowił puścić w niepamięć uwagę Kazute, nagradzając ją długim odpisem! //
Po przeczytaniu księgi Limanniel natychmiast zrozumiała, dlaczego Gildia, Paladyni i inni służący dobru zatarli pamięć o Czarnym Magu, paląc lub chowając księgi opowiadające o nim oraz zabijając jego wiernych popleczników. I pomyśleć, że do tych wszystkich okropieństw doprowadził chłopak pragnący wiedzy, chcący wyrwać się z monotonnego życia kupca… Historia potrafi pisać ciekawe opowieści. Osiągnęła swój cel, a przynajmniej jego część. Dowiedziała się czegoś więcej. Dostała odpowiedzi na swoje pytania, lecz one zrodziły jeszcze więcej nowych pytań. Czy Czarny Mag naprawdę już nie żyje? Jakie on ma powiązania z Podróżnikiem? Czy może widmo Czarnego mieszka w jego ciele? Czy “skarbem” Podróżnika są właśnie te trzy artefakty stworzone tysiąclecia temu przez zdrajców Gildii? Głowa może rozboleć od tych wszystkich pytań bez odpowiedzi!
// Obserwując wątek Drowa Vadera mam teorię. To właśnie Czarny Mag próbuje przejąć nad nim kontrolę. Tylko na kij mu stare ciało? :v //
-
Kuba1001
Faktycznie, choć lektura księgi odpowiedziała na kilka Twoich pytań, to jednocześnie wywołała istną lawinę kolejnych, na które nie mogła odpowiedzieć księga, ani Ty sama, choć były osoby, do których mogłabyś zwrócić się o pomoc…
//Nie potwierdzę ani nie zaprzeczę, bo nie lubię zdradzać innym fabuły na srebrnej tacy.// -
Kazute
Odstawiła wielkie tomiszcze na biurko. Wyjrzała również przez okno, by ocenić, czy jest dzień a może środek nocy. Czytanie tak ją pochłonęło, że całkowicie straciła rachubę czasu, jakby przeniosła się poza czas i przestrzeń jak ci trzej magowie wynieśli się tam ze swoimi wieżami, chroniąc się przed śmiercią.
-
-
Kuba1001
Przeczytanie tak wielu stron, choć była to ledwie jedna trzecia całej księgi, mogłabyś wznowić lekturę, gdybyś chciała, zajęło Ci przynajmniej kilka godzin. Był już późny wieczór, choć jeszcze nie noc, idealna pora na kolację, bo dopiero teraz poczułaś, jak bardzo zgłodniałaś, w końcu tak długo nie odrywałaś się od księgi.
-
-
-
-
-
Kazute
// Jak miło. //
Ze względu na porę dnia postanowiła teraz nie odwiedzać Gorthroga, by zasypywać go nowymi pytaniami. W końcu noc jej zazwyczaj czasem odpoczynku, a każdy miał do niego prawo. Dlatego więc wróciła do swojej kwatery z zamiarem przygotowania się do snu, chociaż pewnie i tak nie będzie mogła zasnąć przez kilka godzin, zbyt podekscytowana po przeczytaniu historii Czarnego Maga. -
Kuba1001
I rzeczywiście, szukanie snu nic nie dało, przez kilka godzin jedynie przewracałaś się z boku na bok, a gdy tylko zamknęłaś oczy, widziałaś obrazy, które wyobraziłaś sobie po przeczytaniu losów Czarnego Maga. Dopiero po tych kilku bezsennych godzinach poczułaś zmęczenie, ale tuż przed zaśnięciem, przypomniałaś sobie, co mówiła McTurns: W końcu są księgi, z których nie powinnaś czerpać wiedzy, acz w tej sytuacji musisz, a udanie się po nie teraz byłoby najrozsądniejszą opcją. Kto Cię przyłapie, gdy wszyscy będą spać?
-
Kazute
Kłóciła się ze swoimi myślami. W końcu pewnie jest też kilka innych osób, co nie lubią spać w nocy i które mogłyby ją przyłapać. Aczkolwiek… Teraz jest idealna okazja. Biblioteka musi być opustoszała, nikt nie zauważy, że wyciąga ręce po księgi z wiedzą tajemną. Z wiedzą, która powinna zostać zapomniana przez wszystkich dla dobra świata, aczkolwiek przetrwała. Więc Lim chwyciła świecę i po cichu opuściła pokój, kierując ostrożnie swe kroki w kierunku biblioteki.
-
Kuba1001
Trafiłaś tam bez problemu i na pierwszy rzut oka pomieszczenie wydawało się opustoszałe. Jednak teraz, po ciemku, jedynie przy wątłym blasku świecy to wielkie pomieszczenie, pełne ciągnących się aż do sufitu półek zastawionych książkami, było czymś zadziwiającym, nawet dla Ciebie, a bywałaś tu wiele razy. Gildia jednak zawsze potrafi zrobić wrażenie, nawet nieumyślnie.