Trujący Szczyt
-
RadiotelegrafistaNo, z głodu raczej dzisiaj nie padną, chyba, że nie powiedzie im się przy rozpalaniu ogniska. Niemniej, może przez brak snu, może przez słońce, Morzywał miał nadzwyczajnie dobry humor, dodatkowo podsycany nadzieją na szybkie opuszczenie wyspy. Podniósł martwą jaszczurkę i rzucił nią w śpiącego na drzewie Drogomira:
‐ Wstajemy, Złotko! ‐ -
Kuba1001 Vader:
Każdy argument, żeby pozbyć się intruza, jest dobry, a przynajmniej według Nagów. Niemniej, dotarłeś na pokład, a gdy tylko się tam znalazłeś, okręt popłynął jak najszybciej i jak najdalej od tego miejsca.
Radio:
Omal nie odniosłeś efektu lepszego niż zamierzony, ponieważ mężczyzna był tak zaskoczony, że prawie spadł z drzewa, w ostatniej chwili złapał się gałęzi, na której spędził noc. Gdy doszedł do siebie, z pełnym zirytowaniem zszedł na dół, mrucząc pod nosem. -
-
-
Kuba1001 Vader:
Skinął głową i odszedł, najpewniej do kapitańskiej kajuty, a okręt pruł dziobem wodę, kierując się na pełnych żaglach w drogę powrotną wprost do Gilgasz.
//Zmiana tematu. Zacznę Ci, gdy będziesz na miejscu.//
Radio:
Udało się. Może i wyglądał na twardziela, ale mięso miał całkiem miękkie. -
-
-
-
Radiotelegrafista‐ Dobra robota, weź to połóż gdzieś, a ja poszukam miejsca w którym można by z tym ogniem się w sumie rozbić. ‐ Jak powiedział, tak też zrobił. Zabrał się za poszukiwanie miejsca osłoniętego od wiatru przez drzewa czy inne osłony naturalne, a także zapewniającego nieco wolnej przestrzeni. Miejsce to nie mogło też być w zbytniej odległości od morza.
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
Kuba1001 ‐ A jak nam zatopią tę łupinkę?! ‐ żachnął się przerażony Drogomir, niemalże dławiąc się mięsem, mając na myśli zapewne korsarzy patrolujących okoliczne wody. ‐ Jeden bełt z balisty i po nas! A zresztą, po co mieliby do nas strzelać, jak mogą nas zabić z łuków albo zwyczajnie staranować i zatopić?