‐ Z takimi rzeczami do Księcia, ale jego nie ma. ‐ powiedział jeden.
‐ Poszukaj w Ratuszu, tam na pewno są jego zastępcy. ‐ dodał następny.
I tym sposobem bramy stolicy Krasnoludów stanęły przed Tobą otworem.
‐ Jestem Baron Bogumyr Napefnoniegrasnolut. Przyszedłem doprowadzić do pogromu tych zielonych sku*wieli orków, które rozwaliły moją górską osadę. Chce widzieć się z zastępcami księcia.
Książę Krasnoludów, roztaczając aurę zajebistości, wkroczył do miasta razem ze swym orszakiem i ludzkim doradcą, witany entuzjastycznie przez poddanych.
‐ Zajebiście być też jego doradcą, ale mówiłem, że mam coś do załatwienia. Nie wiem kiedy wrócę, więc ważniejsze kwestie obgaduj ze swoją Brodatą Radą Nadzorczą. To ja spadam, jeśli oczywiście mogę.
‐ Wyślemy pismo do Argentu i Inkwizycji o nim żeby ostrzec ludzi… a poza tym niewiele mogę zrobić, zajmę się jednak innymi sprawami… a mianowicie. Pieniądze od szarych krasnoludów dotarły ?