Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
‐Szczerze powiedziawszy, to nie do końca, wystarczy, że nazbierałem przez jakiś czas energię, to teraz mam jej aż nadto.
‐ No to mam Cię zmienić, czy nie?
‐Nie trzeba, możesz dalej wrócić do snu, by być gotowym na jutrzejszy dzień.
Przyjął propozycję z ochotą i po chwili usłyszałeś jego donośne chrapanie.
No to kontynuował swoją wartę aż do samego rana.
Ranek nadszedł, a Krasnale zaczęły się budzić.
‐To jak? Śniadanie będziecie jeść i dalej w drogę?
‐ Owszem. ‐ przyznał Rock, gdy jego towarzysze zajęci byli robieniem posiłku.
‐Ogólnie to jak daleko jeszcze do miejsca, gdzie jest ta skrzynia?
‐ Mówiłem już, że kilka kilometrów.
‐No to trochę nam się zejdzie… Jest szansa, że napotkamy jakieś problemy?
‐ Wątpię. ‐ odparł po namyśle. ‐ A jeśli już to mamy swoje topory i Ciebie.
‐No to raczej nie mamy się o co bać, smacznego wam tam życzę.
Skinęli głowami lub podziękowali i zabrali się za konsumpcję.
Zatem pozostało mu czekać aż skończą, by w końcu dało się ruszyć dalej.
I ruszyliście. Ty nie miałeś problemu z poruszaniem się, ale Krasnoludy musiały wymijać wozem co większe osunięte głazy, czy też dziury w drodze.
‐Radzicie sobie czy jakoś wam pomóc w tej trasie?
‐ Radzimy. ‐ odparł Rock i rzeczywiście, radzili sobie. Po chwili stanęliście przed okazałą jaskinią.
‐To tunel czy to już gdzieś w środku jest ta skrzynia?
‐ Ta, to tu. ‐ powiedział Rock i wziął pochodnię oraz topór, tak jak pozostali dwaj.