Nieco czasu minęło, nim poczułeś na ranie jakąś mokrą i lepką maź, która powoli zasychała, powodując pieczenie.
‐ Co czujesz? ‐ spytał medyk, odstawiając preparat na swoje miejsce i myjąc dłonie.
Medyk przystąpił do leczenia, której polegało na naprzemiennym nakładaniu maści, kremów i eliksirów oraz czekaniu. W końcu, po tej mniej więcej godzince, skończył, dając Ci ręką znać, że możesz już wstać.
Udało Ci się, ale było one, oczywiście pilnowane, lecz nie tak licznie i skrupulatnie jak główne, strażnicy również wydawali się być zmęczeni czy też znudzeni wartą lub patrolami.