Miasto Axer
-
Konto usunięte
‐ Jedni mieli czerwone orkowe czaszki jako sztandar, a drudzy jakieś bohomazy. ‐ Baron zacisnął brwi i spróbował sobie przypomnieć szczegóły. ‐ Jak ich zobaczyłem pierwszego dnia było nie wiem z cztery cyklopy, ale w oblężeniu brały udział tylko dwa, nie wiem co się stało z resztą. Orków było od zajebu, a jeszcze więcej goblinów, gdy cyklopi targali wielki taran do Wiecznej Bramy zawsze się zbierali wokół niego. W pierwszym dniu użyli kilku mniejszych machin katapult i balist, problem był jeden, nie mieli zbytnio gdzie strzelać. Warmuga to górska osada, wewnątrz Góry Przodków, chroniona Wieczną Bramą przed zagrożeniem zewnętrznym, aż do tej pory. ‐ Baron usiadł na miejscu, wcześniej tego nie zrobił przez wzgląd na powagę sytuacji. ‐ Ogrów mieli z ponad dziesięć, widziałem ich tylko pierwszego i ostatniego, kiedy brama upadła. Dwa‐trzy trolle może było więcej do tego jedna magiczka.
-
-
Kuba1001
Kebab:
‐ Pewnie tak, muszą sobie z czegoś szyć ubrania, bo żyją gdzieś w górach.
Czerwony:
Mniej więcej tyle, ile trwała Twoja przemowa, rudobrody Krasnolud milczał.
‐ Bez dwóch zdań to wymaga naszej interwencji… Niezwłocznie poślemy odpowiednie siły pod dowództwem jednego z naszych oficerów, aby uporali się z tym problemem, wybili Orków i zwrócili Warmugę jego prawowitemu właścicielowi. Czy coś jeszcze? -
-
-
Kuba1001
Kebab:
‐ Wątpię, żebyś dowodził Magami, a dopiero tymi wszystkimi specjalnymi oddziałami, które ruszą, żeby skończyć walkę jak najszybciej. ‐ wyjaśnił z tajemniczym uśmiechem i błyskiem w oku. ‐ A tymczasem spotkanie uważam za zakończone, chyba że ma pan coś do dodania. Wojska zbiorą się i będą czekać tutaj dziś wieczorem, ruszycie jutro nad rankiem.
Kebab:
‐ Trochę to małe, za wiele nie dostaniesz, ale na buty lub rękawice im się nada, więc pewnie tak. -
-
-
Kuba1001
//Akurat wtedy za mną chodził, okej?//
Kebab:
‐ Pewnie dziś albo jutro, ale najpewniej dziś.
Czerwony:
Zabijali czas grając w kości i chlejąc uratowany z Warmugi bimber, a gdy tylko pojawiłeś się an horyzoncie, natychmiast wyprężyli się na baczność, chwycili za broń i w inne sposoby udawali, że wszystko ogarnęli. -
-
-
-
-
-
Kuba1001
Czerwony:
‐ Ło panie, nie, lepiej nie.
‐ Gildia Lichwiarska to są najgorsze chje na tym świecie, mnie raz tak orżnęli, że musiałem rok w kuźni zapi*alać, a żem tylko kasę na piwerko pożyczył.
‐ A mnie to, chje jedne, wywieźli brata gdzieś na galery, to dziś go nie spotkałem… Jak któregoś kiedyś zobaczę, to mu topór po same zęby wbiję!
Kebab:
Wzruszył ramionami i skierował się do kuchni, po chwili wracając z Twoim jeszcze ciepłym i pachnącym zamówieniem. -
-
-
-
-
Kuba1001
Czerwony:
Oni oczywiście ruszyli z Tobą, choć mniej żeby myśleć, a bardziej żeby pić.
Kebab:
Nic się nie zmieniło, choć dzięki temu, że jest dzień, a Ty zawitałeś tu wieczorem, mogłeś dokładniej przyjrzeć się osadzie: Poza karczmą było tu wiele kamiennych, oczywiście krasnoludzkich chat, kuźnia, szyb małej kopalni, choć ciężko stwierdzić, czy używanej, oraz duży budynek będący pewnie jakimś magazynem lub coś w tym guście.