Miasto Axer
-
-
Bilolus1
‐ Witaj, kuzynie ‐ twoje przybycie, i pamięć o naszych problemach, nawet gdy wy nie musicie się już martwić swymi własnymi niesamowicie cieszy me serce.‐ zawołał do przybyłego posła, mimo że Szarzy wydawali mu się posępni, to mimo to lubił ich, jako wolny, własny i ambitny lud…ale mimo to musiał pamiętać o tej ostatniej części…‐. Nie będę też zatem dłużej trzymał cię przed powiedzeniem mi owych warunków, opowiadaj.
-
-
-
-
Bilolus1
// Do dzisiaj//
Miasto Axer stało przed tobą w pełni swej chwały i glorii, ogromne murzyska, baszty ‐ a także ciągle rozbudowy ‐ nawet tu, daleko przed miastem słyszałeś jego gwar ‐ ludzi dyskutujących o cenach alkoholu, stali, broni…bramy były szeroko otwarte, a przynajmniej pierwsze dwie ‐ w kolejnych, jedynie małe wrota w nie wbudowane zostały otwarte.
Do miasta samemu nie dotarłeś, mając dużo szczęścia poprowadził cię jakiś troszkę wstawiony krasnolud, imieniem Ruri, który kilkanaście metrów przed tobą rzygał właśnie w dół urwiska.
-
-
Hadesares
Uważnie szedłem za krasnoludem, który przedstawił się jako Ruri. Nieźle się ucieszyłem, gdy dotarłem do celu mojej wyprawy. Pożegnałem się z krasnoludem, uprzednio mu dziękując. Najlepiej by było gdzieś znaleźć mieszkanie, ale najpierw poszedłem sprzedać zdobycze z wyprawy. Większość rzeczy to jakieś duperele, lecz gdy sprzedam je wszystkie starczy mi na coś przydatnego.
-
Bilolus1
Sklepu trudno znaleźć nie było bo i tych wszędzie tona ‐ krążąc po ulicach Axer przyciągałeś trochę uwagi, chociażby wzrostem ale Krasnoludzki lud był zajęty swoimi własnymi sprawami, i nie przejmował się jednym podróżnikiem zanadtto, twoje oko przyciągnęła jednak inna rzecz ‐ a mianowicie tona wojsk, ciężko opancerzeni wojacy, w na oko mistrzowskich pancerzach ciągnęli w stronę rynku głównego, ty zaś ‐ znalazłeś się tuż przed drzwiami lombardu, gdzie i rupiecie możnaby sprzedać.
-
-
-
-
-
-
-
-
Bilolus1
Przez chwilę wyglądał na skołowanego, jakby tylko swoją pewnością zazwyczaj miał przekonywać zwyczajowych gości lokalu ‐ widząc twoje zażarcie skinął głową ponownie.
‐ Panie ja tu widze tą branzolete, przecie coś takiego to wymiętoiłżeś chyba jakiemu ludzkiemu kowalowi…dam ci stówe za nią…a za te tu zielska to eh…czterdzieści, więcej za nie nie dam bo co ja alchemik?
-
-
Bilolus1
‐ A tam ch*j, niech ci będzie…‐ i tak wyliczył ci, chociaż dość niechętnie ze swej sakiewki całą sumkę, okrągłe sto dziemdziesiąt monet, jak zauważyłeś Krasnoludzka waluta miała na sobie wybite podobizny książąt, oprócz jednej setki którą ci wydał, która podpisana była jako…królewska? Ukazany na niej Krasnolud miał długą szarą brodę, i małą włócznię w ręce.
I tak też stałeś przy kasie z zarobionym pieniądzem.
-
Hadesares
Wziąłem piniomżki i wyszedłem z lombardu. Chyba nie powinienem tu więcej przychodzić, ten krasnolud sprawiał niezbyt dobre wrażenie. Nieważne, teraz trzeba sobie znaleźć jakieś miejsce do życia. Podszedłem do jakiegoś krasnoluda, który widocznie nic nie robił i spytałem:
‐ Powie pan gdzie znajdę jakąś dobrą, tanią karczmę? O ile taka istnieje