Miasto Hunder
-
-
Kuba1001
Wiewiur:
No nachodzi, ale w końcu zobaczył nie tylko plecy i zgrabną dupcię olbrzyma, ale też mury miasta.
Max:
‐ Nieee, tam wieszamy na kilka godzin tych, co go obudzili, tak dla jaj. ‐ odparł.
‐ Jaja to dopiero były, jak chcieliśmy jednego ściągnąć, a on już nie żył. ‐ dodał drugi.
‐ Albo jak był martwy i ożarty od pasa w dół. ‐ dopowiedział trzeci.
‐ Albo jak w ogóle go nie było. ‐ burknął ostatni, a jego wywód zakończyła salwa śmiechów wszystkich tu zebranych Krasnali.
‐ Budzi się, jak się budzi. Ewentualnie na pół litra z kapitanem lub kolację. ‐ wyjaśnił jeden z brodatych marynarzy, gdy śmiechy już ustały. -
-
-
-
-
-
Kuba1001
Max:
‐ To Ty na serio jesteś głupi albo odważny, żeby bez broni po krasnoludzkim mieście latać.
‐ Martwym broń niepotrzebna.
Wiewiur:
No cóż, takiego bydlaka ciężko nie zauważy, sam też utrudniłeś mu zadanie, stawiając cały garnizon miejskiej straży na nogi. I tak nim zdążył unieść maczugę, został nafaszerowany pociskami z kusz, skorpionów i balist, choć dzielnie brnął dalej, gdy Krasnoludy przeładowywały. -
-
wiewiur500kuba
// Coraz bardziej lubię tę postać. W sensie tego krasnoluda :v //
Żałował, że nie miał przy sobie jakiegoś jedzenia, bo widok ten jest dla niego nawet satysfakcjonujący. Z radością oglądał efekty swoich podróży tam i z powrotem. Jednak opłacało się zawiadamiać miasto, chociaż żałował, że króla nie ma w mieście. Ciekawe, jakby to wyglądało, gdyby miasto żyło w niewiedzy. Może równie ciekawie? Póki co zapowiada się ciekawie, skoro strzały nie wywierają na nim jakiegoś dużego efektu. Póki co. W sumie, to musiałby być gotowy, gdyby Olbrzymowi udało się zdobyć miasto i przepytać ludzi. Rozglądnął się za jakąś drogą, którą w razie czego mógłby uciec, bądź chociaż ukryć się przed Olbrzymem. -
Kuba1001
Max:
‐ No to ładnie, aż dziw, że Cię jeszcze nie zabili i okradli.
Wiewiur:
//Cieszy mnie to.//
Główna droga to najlepsza droga.
Tymczasem Olbrzym cudem uniknął wielkiego bełtu z równie wielkiej balisty, aby później walnąć swoją maczugą w bramę. Nie zrobiło to na niej jednak wielkiego wrażenia, więc walnął znowu. Gdy i tym razem nie dał rady, zaatakował po raz trzeci, ale tym razem samym ciałem, zapewne w wyniku bólu i wściekłości, o jaki przyprawił go pocisk z balisty w klatkę piersiową, bełt z kuszy w oko i topór utkwiony w czaszce. Niemniej, dał radę wykonać swoje zadanie i wparował do miasta, zabijając kilka osób, które miały to nieszczęście, aby być akurat wtedy pod bramą lub w jej okolicach. -
-
wiewiur500kuba
// Boję się ;‐; //
Starał się nie śmiać z tego dzieła zniszczenia do jakiego doprowadził. Szkoda tylko, że nie umiał wmówić mu by wziął ze sobą jeszcze dwa inne Olbrzymy, wtedy widowisko byłoby równie ciekawe. Żałował też, że nie miał jak ulepszyć, przygotować Olbrzyma na tę walkę. Powinien się od kogoś podstaw alchemii nauczyć czy coś, żeby móc tworzyć różnego rodzaju szkaradzieństwa i doprowadzać do podobnych ataków na miasta. //Czemu mam wrażenie, że usiłuję tylko nim wpływać jakoś na ten świat? ;‐;// -
Kuba1001
Max:
‐ To zależy od jego humoru i od tego, ile wypił.
Wiewiur:
//Czemu? :)//
Widowisko w końcu się skończyło, bo o ile jeszcze kilku brodaczy zostało zmiażdżonych lub zabitych w inny sposób (najbardziej efektowna była śmierć tego, którego Olbrzym wyrzucił wysoko w górę, aby później upadł prosto na ziemię), to w końcu wielkolud im uległ i padł wielkim trupem. -
-
-
-
-
-