Nie miałeś zbyt wiele miejsca, ale kilku klientów coś na to poradziło, odciągając na bok krzesła i stoliki. Cóż, w kółeczku wszyscy dobrze się bawili, zwłaszcza ci spici, a od czasu do czasu dołączyła się jakaś inna osoba.
Ghyta porzuciła bębnienie, niewiele zmieniające w gwarze dookoła, i dołączyła do koła, urokiem osobistym, który dla niej zawsze wydawał się tym samym co pewność siebie, starała się wciągać do tańca kolejne osoby, bawiąc się wspaniale
Bawił się w tym tanecznym korowodzie, cały czas tańcząc, śpiewając i przygrywając, starając się zachęcić całą karczmę do zabawy. Położył też swój kapelusz w widocznym miejscu, by co hojniejsi wrzucili tam nieco złota.
Jako człowiek ufny i łagodny jak baranek, ale także twardo stąpający po ziemi, starała się tańczyć tańczyć względnie blisko kapelusza by kulturalnie i uprzejmie połamać palce osobnika który próbowałby go sobie przywłaszczyć.
Jedyna aktywność wokół kapelusza opiewała na wrzucanie doń monet. Po jakimś kwadransie kółko ostatecznie się wykruszyło i zostaliście tylko we dwójkę, wraz z kapeluszem ze złotem.
I tańczył i śpiewał i zabawiał, aż większość towarzystwa rozeszła się bądź zmęczyła. Wtedy on, utrudzony, rozstarł zdrętwiałe dłonie i usiadł do stołu, licząc monety w kapeluszu.
Po całym dniu pracy, bo za oknami już zmierzchało, miałeś kapelusz wypełniony monetami o łącznej wartości czterdziestu pięciu sztuk złota, czyli całkiem nieźle. A wręcz wybornie, jeśli doliczyć do tego czekający na Ciebie na ladzie ciepły posiłek, kufel zimnego piwa i kluczyk do pokoju.
Podszedł do posiłków, z przyjemnością napawając się ich smakiem i zapachem. Kiedy już brał naczynia, zatrzymał się na moment i powiedział do barmana:
‐ Jeszcze jedno piwo, jak można. ‐ Podsunął na ladzie odpowiednią sumę monet.
Tak, nie inaczej. Wziął swój talerz i dwa kufle, kluczyki schował do kieszeni, po czym wziął wszystko i usiadł koło Ghyty, podając jej piwo.
‐ Dzięki za przygrywanie, Ghyto. Było naprawdę nieźle. ‐ Uśmiechnął się i pociągnął łyk z kufla.
‐Do mądrości i siły płynącej z doświadczenia. Do poprawienia świata. Ale na razie do zdobycia informacji o jakiejś przygodzie, która by mnie do tego wszystkiego skierowała.
‐ Szczytne masz cele w tej podróży. ‐ Oparł się na krześle. ‐ I chcesz je osiągnąć po przez przygodę. Jakiż wspaniały byłby z tego epos! ‐ Klasnął w dłonie. ‐ Tylko przygoda to kapryśna panna. Znajduje tych, którzy jej nie pragną, a omija tych, co jej szukają. ‐
‐Ano prawda. Dlatego na razie jadę przed siebie bez geograficznego celu i pytam o zajęcia po karczmach. Właśnie, grajkiem jesteś, wy zawsze macie najnowsze informacje, wiesz o czym ciekawym?
Rozłożył bezradnie dłonie.
‐ Przykro mi Cię zawodzić, ale ostatnie czasy spędziłem pośród leśnych i polnych traktków, wędrując mozolnie po utracie mojej wiernej oślicy. Mogę powiedzieć, żem zalegam z plotkami i ploteczkami. ‐