Plugawe Ziemie
-
-
-
-
-
-
Mianaee
W ciemną, dość zimną noc po sypkim piasku, jechał posłaniec wraz z młodą damą na swym potężnym koniu. Mężczyzna ubrany był w metalową, ciężką zbroję, która nagrzała się szalenie po całym dniu wędrówki w soczystym, gorącym słońcu. Niestety, rycerz nie może okazywać takich emocji jak ból, czy strach; musi być mężny i zachowywać zawsze kamienną twarz, tym bardziej, jeżeli towarzyszy mu kobieta. Posłaniec dostał bardzo ważne zadanie od swego przywódcy ‐ oddać córkę w zaufane ręce, Daranogh ‐ Wielki przywódca Demonów ‐ postanowił tak, dlatego że obawiał się brutalnej klęski swojej armii w zbliżającej się wojnie (co byłoby równoznaczne z pojmaniem jego jedynego, ukochanego dziecka). Przeczucia ojca Lilith zawsze się sprawdzały, właśnie taki był powód tej nużącej podróży. Lilith ‐ młoda, dostojna i nieziemsko piękna pół dziewczyna ‐ pół sukkub nie wiedziała o niczym,… a bardzo chciała.
‐Dlaczego mój ojciec kazał Ci mnie gdzieś wywieźć?!‐ Powiedziała zdenerwowana marszcząc brwi. Odpowiedziała jej pusta cisza.‐ Mam prawo wiedzieć dokąd i dlaczego jedziemy…‐ Rzekła oburzona, a na jej twarzy pojawił się nieznośny grymas.
‐Dowiesz się w swoim czasie.‐Mruknął, po czym stanowczo szarpnął za uzdę w celu przyśpieszenia ogromnego rumaka. Dziewczyna nie zadawała więcej zbędnych pytań i zajęła się podziwianiem zwrotnikowych wydm. Minęło parę godzin, (w międzyczasie panienka zasnęła) natomiast kiedy wojownik wypatrzył dym unoszący się z nad żarzącego się ogniska, postanowił podjechać nieco bliżej. Gdy rycerz zbliżył się wystarczająco do ów siedliska przyjrzał się zgrai swym sokolim wzrokiem, widząc znajome symbole na tarczach, podjechał do grupki mężczyzn.
‐Witam, przynoszę list i…“prezent” od mojego przywódcy Daranogh’a.‐ Rzekł mocnym głosem podając zwiniętą, delikatnie wyblakłą kartkę. -
-
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
//Tak coś nie za bardzo z tą wojną, bo aktualnie Demony siedzą w Pustce i Plugawym Wymiarze klnąc na Paladynów i liżąc rany po wojnie. W samej bitwie o Koros ‐ Major zginęło ich przeszło 12.000.//
FD_God:
‐ Nie będę robił za żadną niańkę.
‐ Chce krwi i łupów, a nie użalania się z jakimiś dzieciakiem.
Tak mamrotali Twoi ludzie zbierając się do drogi. -
-
Kuba1001
FD_God:
Jeden z Twoich ludzi wstał, podszedł do Ciebie i powiedział:
‐ Ona nie jest jednym z nas. My wytrzymamy niemal wszystko, a ona jest jeszcze dzieckiem. Prędzej zginie po drodze niż wpasuje się do naszej bandy. Tak jak Ty zabiłem wielu, ale jednego nie chce mieć na sumieniu: śmierci dziecka. -
-
-
-
Mianaee
Lilith obudziła się już wcześniej. Usłyszała całą rozmowę rycerzy i gdyby nie jej cholerna duma i oziębłe serce ‐ rozpłakałaby się. Teraz już wszystko bardzo dobrze zrozumiała. Wstała, naciągnęła kaptur na praktycznie całą twarz i podeszła do Nergana w całkowitej ciszy, po czym jakoś wlazła na ogara wojownika.
‐Możemy ruszać.‐Mruknęła poprawiając płaszcz.
//Czyli mam zmienić historię? Czy w końcu nie? :v//