Miasto Gibelest
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Chyba chciała Cię zatrzymać, ale zrezygnowała i ruszyła w swoją stronę, podczas gdy Ty poszedłeś w swoją. Cóż, przechadzka była spokojna, umilały Ci ją krzyki mordowanych mieszkańców, a czasem zakłóciła ją jakaś przechodząca grupa Nieumarłych, Demonów lub Mutantów. Cóż, w tym tempie miasto stanie się ruiną o wiele wcześniej, niż mogłeś przypuszczać.
-
Vader0PL
Ciekawiło go w sumie, co się stało z resztą wojskowych i tym, który rządził tym miastem. W sumie miał nadzieję, że jeszcze żyje, więc udał się do ratusza, a jeżeli tam było czysto (lub płonął), to ruszył zwiedzić koszary i siedziby wojsk, które miasto trzymało dla własnej, nieskutecznej obrony. Przy okazji zorientował się, że lubi towarzystwo Wampirzycy, jednakże to, że podkreśla swoje stanowisko w rozmowie z nim… no cóż, nikt nie jest idealny, a sam potrzebował chwili poetyckiej ciszy i spokoju.
-
Kuba1001
Jeśli chodzi o koszary, to były małe i skromne, idealne do kontyngentu straży, ale zdecydowanie za małe, aby zapewnić miejsce jakiekolwiek większej formacji żołnierzy. Dlatego też możesz czuć pewną obawę, gdyż najpewniej żołnierzy w ogóle tu nie było i do tego mogą być gdzieś w pobliżu. Po tym, jak minąłeś koszary, trafiłeś pod ratusz, który owszem, płonął, a sądząc po krzykach ze środka, to pewnie nie jest pusty. Samego burmistrza znalazłeś, najemnicy zostawili go przy życiu, ale w dość specyficzny sposób: Powiesili za kostki, nogami w dół, na linie, ledwie kilka centymetrów poza zasięgiem wyciągających łapy oraz podskakujących Nieumarłych. Od czas do czasu któryś z najemników wypuszczał słabo naciągniętą strzałę, która wbijała się w ciało nieszczęśnika, acz nie zadawała mu śmierci, tylko ogromny ból.
-
-
-
-
Kuba1001
‐ Ratuj mnie. ‐ wyszeptał, równie zbolały, co przerażony. ‐ Błagam, ratuj mnie! Zrobię wszystko… Oddam Ci wszystko… Tylko mi pomóż, proszę! ‐ powiedział z rosnącą z każdą chwilą desperacją w głosie, przy okazji rozglądając się nerwowo na około, na najemników i Nieumarłych, gotowych skończyć z nim na choćby Twojej skinienie.
-
-
-
-
-
-
-
-