Posiadłość Cabrerów
-
-
-
-
-
-
-
ThePolishKillerPL
Dał Łucznikowi znak, by się przygotował ‐ najwyższy czas. Natomiast on zakradł się do wiochy, po czym wziął i zaciągnąl jakiegoś przechodzącego najbliżej niego wieśniaka gdzieś w krzaki. Schował kilof, wyjął miecz, po czym przystawił mu miecz przy gardzieli.
‐Krzyknij a nie żyjesz. Słuchaj kochasiu. Albo mnie zaprowadzisz do przewodniczącego tego buntu, albo spalę tą wiochę i wasze rodziny na raz, w tym i twoją. Zrozumiano? -
-
ThePolishKillerPL
‐Jakby to rzec…zalegacie pewnemu Mrocznemu Elfowi haracz. A ja przyszłem to unormować. Gdy cię puszczę to masz nie uciekać tylko grzecznie mnie zaprowadzisz do osoby, która wpadła na pomysł niepłacenia haraczu i was do tego też namówiła, inaczej zginiesz. Zrozumiano? ‐delikatnie przycisnął miecz do jego gardzieli, ale nie tak by go zranić.
-
-
ThePolishKillerPL
Westchnął. Jednym ruchem miecza obciął mu małego palca u prawej ręki i przycisnął mu gębę by nie pisnął i ponownie podłożył mu miecz pod gardziel.
‐Nie graj durnia, wiesz o czym mówię. Mów kto wpadł na ten pomysł, a jak nie to poodcinam ci kończyny i rozetnę struny głosowe byś tu się wykrwawił. Czaisz, wieśniaku? Kiwnij na tak albo nie. -
-
-
-
-
Kuba1001
Owszem, co już zaniepokoiło wieśniaków, a teraz, gdy nagle pojawiłeś się Ty, wychodząc z krzaków i mimo wszystko jednak trochę wyglądając, jak debil, sprawiło, że nawet proste chłopskie umysły, zrozumiały, co się święci, i zaczęli uciekać do swych chat. Dopiero wtedy zareagował Twój brat, trafiając kilka razy w ściany lub drzwi, bowiem jego cele zdążyły się skryć, ale trafił w końcu kogoś, prosto między łopatki, a kolejnego w gardło.
-
ThePolishKillerPL
Podbiegł do pobliskiego niefartownego wieśniaka który nie zdążył się schosać, po czym chwycił go za coś z czego by się nie zerwał.
‐Słuchaj no ku*wiszonie, bo paprać się nie będę. Albo powiesz gdzie jest organizator niepłacenia haraczu albo potnę cię na kawałki mieczem. ‐rzekł to, wyjmując miecz.
‐Co ty na to? -
Kuba1001
Niestety, ale Twój ambitny plan spalił na panewce, większość chłopów skryła się w chatach, część w młynie i innych budowlach, a kilku przekroczyło wpław rzekę i uciekło do lasów na drugim brzegu…
‐ To co teraz? ‐ zapytał zdezorientowany mężczyzna, stając obok Ciebie. I tak nie miał do kogo szyć ze swego łuku, więc równie dobrze mógł przyjść tutaj na naradę. -
-