Posiadłość Cabrerów
-
-
Kuba1001
Owszem, co już zaniepokoiło wieśniaków, a teraz, gdy nagle pojawiłeś się Ty, wychodząc z krzaków i mimo wszystko jednak trochę wyglądając, jak debil, sprawiło, że nawet proste chłopskie umysły, zrozumiały, co się święci, i zaczęli uciekać do swych chat. Dopiero wtedy zareagował Twój brat, trafiając kilka razy w ściany lub drzwi, bowiem jego cele zdążyły się skryć, ale trafił w końcu kogoś, prosto między łopatki, a kolejnego w gardło.
-
ThePolishKillerPL
Podbiegł do pobliskiego niefartownego wieśniaka który nie zdążył się schosać, po czym chwycił go za coś z czego by się nie zerwał.
‐Słuchaj no ku*wiszonie, bo paprać się nie będę. Albo powiesz gdzie jest organizator niepłacenia haraczu albo potnę cię na kawałki mieczem. ‐rzekł to, wyjmując miecz.
‐Co ty na to? -
Kuba1001
Niestety, ale Twój ambitny plan spalił na panewce, większość chłopów skryła się w chatach, część w młynie i innych budowlach, a kilku przekroczyło wpław rzekę i uciekło do lasów na drugim brzegu…
‐ To co teraz? ‐ zapytał zdezorientowany mężczyzna, stając obok Ciebie. I tak nie miał do kogo szyć ze swego łuku, więc równie dobrze mógł przyjść tutaj na naradę. -
-
-
-
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Udało Ci się, ale na pańszczyźnianego chłopa, zahartowanego w trudach rolniczego żywota, który siłą rzeczy powinien potrafić bronić się przed drobniejszymi zagrożeniami, jak dzikie drapieżniki bądź mniejsze szajki bandytów, a do tego z dobrą motywacją, jaką jest ochrona mienia, rodziny i własnego życia, nie zrobiło to tak wielkiego wrażenia, jakiego byś oczekiwał… Owszem, dostał, a do tego porządnie, ale nie padł na ziemię w konwulsjach bólu bądź bez świadomości, ale zdołał się odwrócić i rzucić Ci się do gardła ze swoimi wielkimi łapskami, wydając przy tym iście zwierzęcy skowyt.
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
//Nie potrafisz uczyć się na błędach, co nie? To, że raz Ci darowałem, nie znaczy, że będę się w to bawić cały czas.//
Tym razem drzwi były solidniejsze i nie ustąpiły, a Ty usłyszałeś najpierw głuche chrupnięcie, a potem falę przeszywającego bólu w kostce, który zaczął promieniować na całą nogę. Na domiar złego zachwiałeś się i upadłeś, na szczęście asekurowany przez brata, więc obyło się bez kolejnych uszkodzeń ciała.