Posiadłość Cabrerów
-
-
-
-
-
Kuba1001
Udało Ci się, ale na pańszczyźnianego chłopa, zahartowanego w trudach rolniczego żywota, który siłą rzeczy powinien potrafić bronić się przed drobniejszymi zagrożeniami, jak dzikie drapieżniki bądź mniejsze szajki bandytów, a do tego z dobrą motywacją, jaką jest ochrona mienia, rodziny i własnego życia, nie zrobiło to tak wielkiego wrażenia, jakiego byś oczekiwał… Owszem, dostał, a do tego porządnie, ale nie padł na ziemię w konwulsjach bólu bądź bez świadomości, ale zdołał się odwrócić i rzucić Ci się do gardła ze swoimi wielkimi łapskami, wydając przy tym iście zwierzęcy skowyt.
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
//Nie potrafisz uczyć się na błędach, co nie? To, że raz Ci darowałem, nie znaczy, że będę się w to bawić cały czas.//
Tym razem drzwi były solidniejsze i nie ustąpiły, a Ty usłyszałeś najpierw głuche chrupnięcie, a potem falę przeszywającego bólu w kostce, który zaczął promieniować na całą nogę. Na domiar złego zachwiałeś się i upadłeś, na szczęście asekurowany przez brata, więc obyło się bez kolejnych uszkodzeń ciała. -
-
-
-
-
-
Kuba1001
‐ Lepiej nie zabijać ich za dużo. ‐ odparł, ale bez przekonania, toteż rzeczywiście po chwili wypuścił kilka strzał do nieznanych celów.
Próbując wstać, jedynie pogorszyłeś sytuację, noga zaczęła boleć jeszcze bardziej, a Ty ponownie wylądowałeś na ziemi.
‐ I że ja mam Cię niby nieść? ‐ zapytał brat, ale chyba nie będzie mieć zbytnio innej opcji. -
-
-