Posiadłość Cabrerów
-
Kuba1001
//Nie potrafisz uczyć się na błędach, co nie? To, że raz Ci darowałem, nie znaczy, że będę się w to bawić cały czas.//
Tym razem drzwi były solidniejsze i nie ustąpiły, a Ty usłyszałeś najpierw głuche chrupnięcie, a potem falę przeszywającego bólu w kostce, który zaczął promieniować na całą nogę. Na domiar złego zachwiałeś się i upadłeś, na szczęście asekurowany przez brata, więc obyło się bez kolejnych uszkodzeń ciała. -
-
-
-
-
-
Kuba1001
‐ Lepiej nie zabijać ich za dużo. ‐ odparł, ale bez przekonania, toteż rzeczywiście po chwili wypuścił kilka strzał do nieznanych celów.
Próbując wstać, jedynie pogorszyłeś sytuację, noga zaczęła boleć jeszcze bardziej, a Ty ponownie wylądowałeś na ziemi.
‐ I że ja mam Cię niby nieść? ‐ zapytał brat, ale chyba nie będzie mieć zbytnio innej opcji. -
-
-
-
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Chodzenie w tym stanie było wspaniałym pomysłem, nie dość, że jeszcze bardziej nadwyrężałeś ranną kończynę, to jeszcze przynajmniej kilka razy upadłeś, dość boleśnie, nawiasem mówiąc. Grunt, że po licznych wzlotach i upadkach, choć tych drugich było zdecydowanie więcej, dotarłeś do spiżarni. Wnętrze może i nie świeciło pustkami, ale w ciągu kilku dni wypadałoby je uzupełnić. Nawet gdybyś wiedział o tym wcześniej to nie byłaby żadna strata, chłopi są bardzo czerstwi i żylaści.
-
-
-