Karczma "Pod Jajami Wroga"
-
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Wpieniony Krasnolud stał za kontuarem, skąd posyłał Ci swoimi piwnymi oczyma gromy. Ruchem głowy wskazał na stolik w rogu karczmy, zajmowany przez dwóch ludzi i Mrocznego Elfa, wszystkich w jednakowych czarnych pelerynach lub płaszczach z kapturami, pod którymi zapewne zgromadzili pokaźny arsenał krótkiej broni białej, a nawet miotanej, w końcu o drowskich kuszach jednoręcznych krążyły legendy, a każdy szanujący się skrytobójca chciałby takową zdobyć. Na szczęście to trio nie było pełnoprawnymi zabójcami, ale niewiele im do nich brakuje.
-
-
-
Kuba1001
Gulasz:
‐ Raport. ‐ odrzekł krótko Mroczny Elf, podczas gdy reszta siedziała cicho, obserwując karczmę i jej nielicznych bywalców, w tym kilku ludzkich podróżnych w brudnych i wytartych płaszczach do ziemi, którzy rozmawiali o czymś i z ulgą opadli na krzesła stolika po drugiej stronie karczmy.
Attero:
‐ Bo rano. ‐ mruknął karczmarz, ale nie odezwał się więcej. Gości było niewielu, kilku dopiero co weszło: Była ich czwórka, wszyscy w długich do ziemi płaszczach z kapturami. Nie wiadomo, jakie kiedyś miały kolory, obecnie były zbyt brudne, wytarte i znoszone, aby to ustalić, więc można spokojnie założyć, że to jacyś podróżni, na dodatek zmęczeni drogą, ponieważ najpierw woleli usiąść przy stoliku i odpocząć niż zamówić coś przy ladzie. -
gulasz88
‐ Udało mi się nawiązać kontakt z handlarzami niewolników, na razie bez, ekhem, towaru. Łapali ludzi w Verden i przy okazji dowiedziałem się jak beznadziejna jest tam sytuacja, choć nie sądzę by to było istotne, na pewno mamy już tam ludzi który mogą udzielić bardziej szczegółowego raportu. ‐ mówił poważnym tonem, nieco konspiracyjnym by nikt ich nie podsłuchał.
‐ Snarrl Szczerbaty, takie imię podał mi herszt bandy gnolli z którymi rozmawiałem. Nie jestem pewien czy to był on, czy głowa większej organizacji. Wysoka jakość ich ekwipunku sugerowało że są w tym dobrzy i dobrze wypłacani. -
-
Kuba1001
Gulasz:
Mroczny Elf skinął głową i już miał wypytać Cię o coś więcej, gdy nagle wzrok jego czerwonych oczu utkwił na dłużej w nowo przybyłych gościach karczmy. Tamci chyba to zauważyli, bo sięgnęli pod płaszcze i dyskretnie skinęli sobie głowami. Zaledwie ułamek sekundy później wstali gwałtownie, przewracając krzesła, jeden dodatkowo przewrócił stół, aby służył im za prowizoryczną osłonę.
‐ Śmierć psom Kartelu! ‐ krzyknął jeden z nich i wyjął spod płaszcza kuszę, podobnie zrobiła reszta, i w niemalże tej samej chwili nacisnęli spusty swoich broni, posyłając ku Wam bełty.
W tym momencie Drowowi należą się pochwały za tak błyskawiczną reakcję, również zdołał przewrócić stół, jednocześnie strzelając ze swojej podręcznej kuszy do oponentów. Jeden padł trupem, trzymając się za szyję, w którą wbity był, najpewniej zatruty, pocisk, więc zostało ich trzech, skryli się za stołem, aby przeładować, podobnie jak Drow i jeden z ludzi, choć ten nie miał przy sobie żadnej broni miotanej. Inny człowiek nie był wystarczająco szybki i padł przeszyty dwoma bełtami, inny wbił się w stół, a ostatni w ścianę, niepokojąco blisko Twojej głowy.
Attero:
//Nie będę pisać tego samego po raz drugi i zmieniać kontekstu co do Twojej postaci, więc widzisz dokładnie to, co Gulasz, tylko z innej perspektywy.//
‐ Kuwa mać, je**ne skuwysyny! ‐ krzyknął Krasnolud i skrył się pod ladą, wyjmując topór i wskakując na blat kontuaru. Już miał cisnąć nim w tamtą trójkę, która ostrzelała Savo i jego kompanów, gdy do karczmy wszedł kolejny przybysz, ubrany podobnie jak reszta, także z kuszą gotową do strzału, którą trzymał na widoku.
‐ Nie w mojej karczmie, jeńcu! ‐ wydarł się brodacz pod jego adresem i cisnął toporem, wbijając celnie jego ostrze w samą pierś mężczyzny, który padł jak długi.
Następnie zeskoczył i pociągnął Cię za ladę, abyś nie dostała zbłąkanym bełtem. Wtedy wyjął kolejny topór, trzymany tam na czarną godzinę, miał ich jeszcze dwa plus nabijany kolcami młot, jak na krasnoludzkiego najemnika na emeryturze przystało.
‐ Jeńcy. ‐ mruknął cicho, wypuszczając powietrze przez zęby i czekając na rozwój sytuacji. -
gulasz88
‐ Ku*wie syny chyba pomyliły adresy! ‐ powiedział chowając się za stołem. Rapier i sztylet teraz mu się nie przydadzą, co prawda mógłby rzucić nożem, ale styl walki z rapierem i sztyletem lepiej się sprawdza gdy ma się obie części zestawu. Mógłby też przeturlać się do nabitej kuszy w drzwiach, ale bełt przy jego twarzy sugerował niski poziom szczęścia. Wtem, przypomniał sobie o pięknym asie w jego rękawie.
‐ Ruby! Znasz jakieś sztuczki które mogłyby nam się teraz przydać! -
-
-
Kuba1001
Rzeczywiście, Ruby się przydała, podobnie jak wiatr, który przywołała. O ile przewracanie stołu, który już jest obalony, to kiepski pomysł, to jednak podziałało, kiedy zdołała w ten sposób przyszpilić wszystkich delikwentów do ściany i unieruchomić ich na jakiś czas. No i zapewnić przy okazji solidną dawkę bólu.
-
-
-
Kuba1001
Gulasz:
Trafiłeś perfekcyjnie w klatkę piersiową, przy okazji przebijając też jakiś ważny organ w rodzaju płuc czy serca, co mogło zakończyć się tylko w jeden sposób… Drugi delikwent padł trupem, zabity przez pocisk z miniaturowej kuszy Mrocznego Elfa. Został więc tylko jeden, w sam raz, aby go przesłuchać. Chociaż, czy na pewno tylko jeden? Byłeś najbliżej drzwi, usłyszałeś jakieś okrzyki i tętent końskich kopyt na zewnątrz.
Attero:
//Nie mam co się zbytnio rozpisywać, nie licząc tego z odgłosami spoza karczmy to widzisz to samo co Gulasz.//