//Nie to imię, ale byłeś blisko.//
Widać, że dawka dobrego humoru mu się wyczerpała lub żart był nietrafiony, gdyż nic nie odpowiedział i przybrał ten swój śmiertelnie poważny wyraz twarzy.
Iść już nie musisz, gdyż wróciliście tam, gdzie zostawiliście wierzchowce, których nie ubyło, może poza jednym, rozpłatanym szablami dzika. No, ale i tak zawsze lepszy sposób na podróże niż wyciąganie nóg, nieprawdaż?
‐ Według Maga to powinno być gdzieś tutaj. ‐ rzekł Nag i rozejrzał się.
‐ Plan jest prosty: Wchodzimy, zabijamy wszystkich, zabieramy artefakt i wychodzimy. Jasne? ‐ spytał jeszcze najemnik.
‐ I popielimy wszystko na koniec. ‐ dodał jeszcze Magnus, pokrywając swoją dłoń ogniem.