‐ To mogłoby jakoś zadziałać… No dobra, więc lepiej wy się gdzieś schowajcie. ‐ Powiedziałem myśląc dalej, jak to zrobić, żeby tam dojść… Albo żeby on wyszedł.
Rozbiegli się, chowając za nielicznymi krzewami lub jeszcze rzadszymi drzewami, Ty zaś ruszyłeś naprzód, czyli tam, gdzie najprawdopodobniej, były Twoje cele.
Nim zbliżyłeś się choćby na połowę tej odległości, woda obok Ciebie zasyczała i zaparowała, a to w wyniku nietrafionego strzału Magii Ognia wystrzelonego gdzieś zza Ciebie.
//Drakonid zna, sam mu wpisywałem to do KP :3//
‐ Pokaż się… Wiem, że tutaj jesteś. ‐ Momentalnie skupiłem się na klejnocie w mieczu prosząc smoka, by w razie potrzeby się pojawił.
//I ja to mam pamiętać? Ło Cię panie…//]
Nim tamten zdążył udzielić Ci odpowiedzi, w Twoją stronę pomknęła ognista, pionowa fala, która spopieliła kilka krzaków na swojej drodze, zaś woda pod nią zawrzała.
‐ A więc chcesz od razu tak to załatwić… Więc dobrze… ‐ Staram się unikać fali jednocześnie sprawdzając dokładniej miejsce, z którego prawdopodobnie ona wyleciała i sam puszczam tam kulę błyskawic.
‐ Szlag… Chyba nie mam innego wyjścia. ‐ Staram się skupić jak najbardziej na mieczu by użyć go jako katalizatora i przewodnika energii by samemu wywołać falę płomieni, żeby rozbić tą, która leci do mnie.