//Drakonid zna, sam mu wpisywałem to do KP :3//
‐ Pokaż się… Wiem, że tutaj jesteś. ‐ Momentalnie skupiłem się na klejnocie w mieczu prosząc smoka, by w razie potrzeby się pojawił.
//I ja to mam pamiętać? Ło Cię panie…//]
Nim tamten zdążył udzielić Ci odpowiedzi, w Twoją stronę pomknęła ognista, pionowa fala, która spopieliła kilka krzaków na swojej drodze, zaś woda pod nią zawrzała.
‐ A więc chcesz od razu tak to załatwić… Więc dobrze… ‐ Staram się unikać fali jednocześnie sprawdzając dokładniej miejsce, z którego prawdopodobnie ona wyleciała i sam puszczam tam kulę błyskawic.
‐ Szlag… Chyba nie mam innego wyjścia. ‐ Staram się skupić jak najbardziej na mieczu by użyć go jako katalizatora i przewodnika energii by samemu wywołać falę płomieni, żeby rozbić tą, która leci do mnie.
‐ Jak to ‐ Spojrzałem z niedowierzaniem na to, co się działo. Ostatecznie spróbowałem się otoczyć płomieniami, żeby jakoś ograniczyć dostęp tamtych do mnie
Nie był to zbyt mądry pomysł, ponieważ jeśli wcześniej płomienie przeniknęły się nawzajem, to i teraz było podobnie, Ty zaś stanąłeś w ogniu, do tego nie tylko swoim.
‐ Co jest… Co to ma znaczyć? ‐ Starałem się zrobić coś więcej, żeby się ochronić przed tym… Nie wiem, czy moce od smoka dają mi pełną odporność na płomienie, jednak to jest jakieś dziwne.
Nie wiedziałem, co powinienem zrobić… Pewnie najlepszym wyjściem byłoby wywołanie smoka, jednak nie… Staram się kupioć pomimo bólu, żeby nagromadzić mój płomień wokół siebie w cel zmaterializowania zbroi.
‐ Próbuję coś zrobić najpierw z tym ogniem, jakoś go sciągnąć z siebie… Gdy jednak to się nie uda wchodzę do wody w czystszym miejscu gdzie nie widać podejrzanych “kłod”