Opuszczona świątynia
-
-
Kuba1001 Oparł się ciężko o pobliski stół, wokół którego ustawiłeś się wraz z Lazarem.
‐ Nie możemy wiedzieć, co rzuci na nas Nosgoth. Ale pocieszające jest to, że nie będzie to ani nic wielkiego, bo ma własne problemy, większej wagi, a tym bardziej żadne olbrzymie potwory, machiny oblężnicze i tak dalej, bagna mu na to nie pozwolą… Bronić będziemy się w środku ruin świątyni, Szkielety z łukami pójdą na mury, będą ostrzeliwać armię wroga tak długo, jak się da, później przyjmiemy tutaj to, co zostało razem z Nieumarłymi. Lazar dowodzi połową armii, ja drugą połowa i zarazem całością. ‐ wyjaśnił szybko fechmistrz, a po chwili zwrócił się do Ciebie: ‐ Ty wykonasz specjalne zdanie: Jeśli będziemy przegrywać lub ich przewaga będzie zbyt wielka, masz dostać ich dowódcę… Zrań, ogłusz, a najlepiej zabij, wtedy wygramy. Uważam Cię za odpowiedniego wojownika, a przy tym Maga, abyś mógł wykonać to zadanie.
//Z tego, co pamiętam to on zna Magię Ognia i Bólu, nie?// -
-
-
-
Kuba1001 //Ale Ty się nauczyłeś Ognia za darmo w trakcie gry, później zrobiłeś sobie przerwę od gry, a jak wróciłeś, to dałem Ci Magię Bólu, bo była prosta. Z Nekromancją to nie wiem, bo pamiętam, że miałeś ją w karczmie, ale szukałeś sobie chyba jakiegoś nauczyciela czy coś i nic z tego nie wyszło.//
‐ Nie daj się zabić, teraz każdy Wampir po naszej stronie jest na wagę złota lub innego cennego kruszcu. ‐ odparł Uzgor i może dodałby coś więcej, gdyby nie dźwięk rogów bojowych, przez który wybiegł wraz z drugim Wampirem na zewnątrz. -
-
Kuba1001 //Skoro masz w Karcie Nekromancję, to masz Nekromancję, ale pamiętaj, że nigdy nie miałeś okazji wykorzystać jej w praktyce.//
W ruinach niewiele się zmieniło, to z bagien docierał odgłos rogów, a po chwili zaczęła wyłaniać się główna armia Nosgotha: Kilkaset piechurów, w większości mięsa armatniego Nieumarłych oraz lepszych Szkieletów, a wraz z nimi również garstka łuczników‐Szkieletów. Do tego armii towarzyszyło kilkadziesiąt Nieumarłych Ogarów, ale pewnie nie były to całe siły, nigdzie nie widziałeś dowódcy, acz przybyli na miejsce zaczęli się rozstawiać: Nieumarli naprzeciwko bramy, za nimi Szkielety‐piechurzy, na końcu łucznicy. Jak wykazało kilka prób, byli poza zasięgiem Waszych łuczników.
‐ Teraz, opuść ruiny chyłkiem tylnym wyjściem i skryj się na bagnie, a później zaczekaj, aż zacznie się bitewny zamęt. ‐ poradził Ci Uzgor. -
-
Kuba1001 Nie było to trudne, prości wojownicy drugiej świeżości całkowicie skupili się na ruinach, które mieli zdobyć, oraz wrogach w nich ukrytych, jakich mieli zabić. Z czasem do pierwotnych sił dołączyły kolejne jednostki, te same, acz w większej liczbie, zaś na sam koniec dowódca zgrupowania Nosgotha, najpewniej Wampir, choć czarny płaszcz z kapturem, jaki miał na siebie narzucony, nie dawał Ci całkowitej pewności. Siedział na kościanym koniu, przed nim kroczył Lisz, zapewne jego prawa ręka, a po jego bokach ‐ dwa Upiory, wielkie kreatury lewitujące nad ziemią, odziane w podobne płaszcze ozdobione czaszkami pokonanych wrogów i tym podobnymi makabrycznymi trofeami, uzbrojone w wielkie kosy… Zdecydowanie nie będzie to łatwa przeprawa.
Tymczasem do ataku ruszyły pierwsze jednostki, Nieumarli, jakich przywitał huraganowy ogień Waszych łuczników, lecz tamci, mimo strat, wciąż parli dalej, a po nich druga fala Nieumarłych oraz Ogary. Tymczasem Lisz zabrał nieco Szkieletów‐wojowników i wszystkich łuczników, idąc z nimi na flankę, skąd pewnie chciał prowadzić ogień do obrońców z pomocą swoich podwładnych i własnej Magii. -
-
Kuba1001 //Ból, Ogień i Nekromancja, ile to będziemy jeszcze wałkować?//
Lisz odszedł, a Ciebie czeka długi i mozolny marsz przez bagna, aby jakoś zajść z flanki lub od tyłu swoich oponentów, pójście prosto równałoby się przebijaniu przez szeregi Szkieletów.
//Magia Bólu nie działa na nieumarłe istoty, spróbować możesz co najmniej z dowódcą, jeśli okaże się Wampirem.// -
-
-
-
-
-
-
-
Kuba1001 Uniki wychodziły Ci dość dobrze, głównie z racji wrodzonej wampirzej szybkości i zwinności, jednakże męczyłeś się przez to… Oczywiście mniej, niż inne rasy, ale jednak. Upiory nie miały tego problemu, gdyby musiały, robiłyby tak bez przerwy, nie zrażały ich zupełnie niepowiedzenia, wiedziały, że któryś z ich ciosów dosięgnie się prędzej czy później, gdy zmęczenie zrobi swoje, co było kwestią czasu. Na domiar złego Twoje ciosy, jeśli trafiały, nie czyniły im większych szkód… Wytrzymałe cholerstwa.