‐ Bym się zdziwił, jakby było inaczej. ‐ odparł ze śmiechem, choć w jego oczach widać było, że nieco tęskni za zwykłym urżnięciem się. ‐ A jok będziesz szedł gnojków bić, to powiedz, ja też się wybiorę.
Wylał alkohol na ziemię by drażnił nosy drapieżników o ile takie tu są, a z tego co pamięta to gobliny mu tu znikały. Teraz wrócił się wiedząc już gdzie jest jego upragniony graniot.
Z ledwo żywymi nie będzie szedł do kopalni.
‐Dziś nic nie pić, idziemy niedługosz do kopalni po graniot!
Wrzasnął, aby zrozumieli i udał się do swojego domku.