Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
‐Skoro tak.
‐ A Ty już masz jakąś na oku? ‐ odparł po dość długiej ciszy, byleby tylko ją wypełnić.
‐Ano mam, siedzita u mnie na chatce. Niważne jednak, ten…golym? Przydłoby sie tako co. Jak moge pomóc?
‐ Są takie skały, ten no…Yyy… Graniot! Ukop mnie tego i zatachaj z tonę, dobre?
‐A jako one wyglodajo? Podrapał się w brodę.
‐ Czorne tokie, zapytaj się kogoś kto w kopalni robił…
‐Jok wstoną to sie spytam i każe pracować, obiboki sie upiły…
‐ Bym się zdziwił, jakby było inaczej. ‐ odparł ze śmiechem, choć w jego oczach widać było, że nieco tęskni za zwykłym urżnięciem się. ‐ A jok będziesz szedł gnojków bić, to powiedz, ja też się wybiorę.
‐Do kopolni? Co będziesz tam robił?
‐ Niiieee, głupku. ‐ westchnął. ‐ Jak będziesz kogoś napadał to i mnie weź!
‐Niedługo kogo znajdziemy. Ale najpyrw golym, jak bydziemy go mieli. Przerwał szukając słów. ‐To bedzie bronił kiedy my bedziemy atakować.
‐ No. I do tego to byndzie zajebiste. Zobaczysz, zajebiste!
‐Tylko graniot wykopoć. Dobra.
Uznał, że tu już koniec wizyty, więc kiwnął Ci głową, podał łapę i wyprosił grzecznie z chaty.
Wyszedł z tym razem skierował się do kopalni, wiedział, że samemu nie jest to mądre, lecz nie zamierzał wchodzić zbyt głęboko.
Zszedłeś kawałek, tu jeszcze było dobrze, bo całość oświetlały pochodnie.
Wziął jedną z pochodni i zszedł niżej, taki mały zwiad.
Niżej znalazłeś porzucone kilofy, łopaty, taczki, wózki górnicze, żarcie i resztki alkoholu, z których korzystali górnicy podczas pracy.
Alkohol od razu przygarnął. Szedł dalej szukając granitu, czarnej skały.
Znalazłeś tenże granit, na granicy oświetlonych obszarów. A alkoholu niewiele, a jeśli już to pewnie przeterminowany.