Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Większość już jest na nogach, choć niekoniecznie równych…
Z ledwo żywymi nie będzie szedł do kopalni. ‐Dziś nic nie pić, idziemy niedługosz do kopalni po graniot! Wrzasnął, aby zrozumieli i udał się do swojego domku.
Większość nie zrozumiała słowa “graniot,” ale resztę już tak. Do domku trafiłeś bez problemów.
Rozejrzał się za elfką.
Spała, z braku lepszych zajęć.
Sprawdził czy na jedzenie w chacie, nie chciał by zginęła z głodu.
Było trochę chleba, grogu i owoców, więc akurat o to martwić się nie musiałeś.
Wyszedł bez słowa i skierował się znów do swoich ludzi.
Wszyscy byli już na nogach, jako‐tako sprawni i gotowi do ewentualnego działania.
‐Idziemy do kopolni, po czarny kamulec. Szamon zrobi nom gigonto i bydzie nos bronił. Jakiś sprzeciw?
‐ Ale tam są duże, wku*wione, czerwone potwory, co nas zeżrą! ‐ krzyknął jeden z Goblinów, co wystarczyło za sprzeciw całej grupy.
‐W dupie mam potwory, skoro są w ciemności to wyźmita pochodnie i oliwe i bum bum tunel! Trzasnął włócznią w posadzkę i warknął.
Po tej zachęcie część zaczęła zbierać swoje miecze i topory, a inni ruszyli po kilofy, szpadle i taczki.
Upewniając się, że wzięli oliwę stanął w wejściu i zaczął iść na dół.
Ruszyłeś, dając tym dobry przykład reszcie, i Ci też zaczęli schodzić. Równy tuzin Goblinów, plus Ty.
‐Weźta jakiś wózek, tego dużo bydzie. Szedł dalej.
Szedłeś, oni za Tobą i wkrótce trafiliście tam, gdzie Ty wcześniej.
Wskazał na czarny kamień. ‐Kopoć, a wy z pochodniami za mno. Tunel zawalimy trochu dalej. Stanął na granicy ciemności czekając na pochodnie.
Ci z pochodniami, i większość tych z bronią, ruszyli za Tobą, pochodnie oświetlały Ci drogę.
Przeszedł na tyle by wybuch nie zrobił większej krzywdy jego goblinom. ‐Tu zawalimy. Połóżcie beczeki, a wy tom już kopoć.