Michał:
Kolejny grad strzał powalił trzech piechociarzy.
Sanskryt:
Zostało ich pięciu. Jeden porządny strzał wystarczył, żeby nabić dwóch jednym bełtem, jak na pal, których przed fortem jest sporo.
‐Obejść nas próbujo czy co? A może po wincej luda posłali?
Wszedł na jakąś skrzynię by lepiej być widocznym.
‐Baszta, gdzie te ludy jado!
Zawołał w stronę baszty mając nadzieję, że stamtąd mają lepszy widok i wiedzą co się dzieje.
Zaczął lekko panikować, ale wolał tego nie pokazywać swoim towarzyszom. Jaki żołnierz byłby spokojny gdy jego dowódca sra ze strachu?
Czekał. Nic innego mu nie zostało, a nie zamierzał wychodzić z przyjemnego i bezpiecznego fortu.
Oni również czekali, więc zapowiada się wojna nerwów. Z drugiej strony, jest ich za mało, żeby wziąć Was oblężeniem. Z głodówką też byłoby ciężko, bo zawsze możecie zeżreć kobiety, dzieci i najsłabszych wojów.