Miasto Pakar - Ruiny
-
-
Kuba1001
Niby tak, ale po znalezieniu się na obrzeżach miasta dostrzegłeś zbliżające się z każda chwila tumany kurzu, które mogły być wizytówką jakiejś karawany kupieckiej, bandy koczowników, jakichś bandytów i tak dalej. Po opuszczeniu ruin będziesz widoczny jak na dłoni, więc może jednak lepiej się skryć i przeczekać, a może nawet nawiązać z nimi jakieś relacje, jeśli będą pokojowo nastawieni?
-
-
Kuba1001
//Zależy o jakim wykorzystaniu mówimy. No i o jakiej walce, inaczej ma się sprawa ze stawieniem czoła tuzinowi przeciwników, a inaczej w “honorowej” walce jeden na jednego.//
No cóż, nie natrafiłeś, oni natrafili na Ciebie: Około piętnastu jeźdźców w turbanach, szarawarach, pelerynach i innych szatach w kolorze pustynnego piasku, siedzący na wielbłądach bądź pustynnych kucach, uzbrojeni w małe tarcze, kolczugi, lekkie hełmy, kolcze kaptury, skórzane kaftany, kołczany pełne strzał, łuki, noże, sztylety, długie włócznie, jednoręczne miecze i toporki. Dość szybko obrali Cię za łatwy łup, gdyż przystanęli naprzeciw, a pięciu zaczęło krążyć wokół Ciebie, uniemożliwiając Ci ruch w jakąkolwiek stronę, jeśli nie chcesz zostać stratowany. -
-
-
-
Naczelny
Odpowiedziałem.
‐ Kto wie cóż odpi***alam mówiąc to osobom których nie znam ale jestem Helder, Slavończyk z Ur ale mieszkający tu, Mag. Słowo klucz, to Mag. To są jakieś ruiny. Wprowadziłem się do tego pustkowia dla czystego spokoju. Jak macie dobre zamiary to róbcie tam co wam się podoba poza tykaniem moich rzeczy. Poznacie po zagospodarowaniu budynku, który to.
‐ Serio jesteście jakimiś Bandytami, czy moje początkowe przypuszczenia są błędne? -
Kuba1001
‐ Żyjemy z grabieży, jak wielu naszych pobratymców… Na tych terenach ciężko wyżyć z czegokolwiek innego, niż napady na podróżnych lub karawany. ‐ odparł wymijająco mężczyzna, ale kazał schować broń swoim kompanom, bowiem samo stwierdzenie, że jesteś Magiem sprawiło, że nie mieli ochoty na jakiekolwiek negatywne kontakty z Tobą, dopóki Ty nie spróbujesz zaatakować ich.
-
-
-