Karaz-a-Karak
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
Bilolus1
Baron dalej stał przy kapitanie statku w swym uporze, mierząc miasto wzrokiem i samemu nie dowierzając w to co ukazywał mu jego wzrok.
‐ Uwielbiam to…z zadupia w rok zamieniliśmy to we wspaniałe miasteczko, niedługo miasto. Naszą ‐ku*wa‐ kolonie.‐ zagadał do siebie i do kapitana po czym lekko się zaśmiał ‐. No ale trzeba ruszać, no nie ?‐ stwierdził i podpierając się swym toporem, chociaż wcale tego nie potrzebował ruszył pomostem ku wybrzeżu ‐.
-
Kuba1001
Zebrała się tam spora grupka, ba, więcej nawet niż spora: Zapewne lwia część mieszkańców przybyła, aby powitać swego księcia. No tak: księcia. Raczej mało prawdopodobne, aby dowiedzieli się o koronacji, utworzeniu królestwa i całej reszcie, choć istnieje szansa, że załoga jakiegoś statku lub okrętu z Hunder czy okolic im o tym doniosła.
Przez chwilę będąc nieco nad tłumem, bo na pokładzie galery, dostrzegłeś ciemną sylwetkę zbiegającą ze wzgórza, z okolic dworku szlacheckiego. Gigantów nie było widać. -
Bilolus1
‐ Witaj Karaz‐a‐Karak, miastu najdroższe memu sercu. Nie wiadomo mi czy doszły was wieści z kontynentu. Ale już dłużej nie służę Cesarzowi, bowiem nie stoi przed wami wasz Książę, stoi Król który na tej oto wyspie spotka się ze swym dawnym suwerenem, aby dyktować mu warunki!‐ mówił przemieszczając się ku tłumowi powoli, co jakiś czas rzucając okiem na ową postać ‐.
-