Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Postarał się podejść jak najbliżej. Oczywiście rozglądał się za resztą bandy. Jakby kogoś zauważył, to od razu wrócił by na miejsce równie cicho.
Wszystkie Krasnoludy były w tym samym miejscu i jak na razie nie usłyszałeś nic ciekawego.
Słuchał dalej.
W końcu jeden Cię dostrzegł. ‐ Czego ku*wa?
‐Przechodziłem. Poszedł dalej.
Poszedłeś, a oni wrócili do rozmów.
//Że też jakiejś magii nie umie… // Dalej przy krasnoludach udawał, że coś go w nodze zabolało. Usiadł więc gdzieś w ich okolicy. I podsłuchiwał. //Jak ja uwielbiam kombinować. //
Podejrzliwi brodacze tym razem kontynuowali rozmowę w swoim języku.
Siedział tak przez chwilę, po czym wstał i ruszył dalej, udając, że kuleje.
Aktorstwo pierwsza klasa.
Usiadł gdzie indziej i znów podsłuchiwał.
Niezbyt wiele mogłeś podsłuchać, bo poszli do swoich pokoi.
W sumie robił tak cały dzień, dopóki nordowie nie wyszli.
Akurat zaczęli zbierać się w południe, zapewne na polowanie.
Poszedł więc za nimi, biorąc swój sprzęt.
Wziąłeś go, oni byli dużo dalej, a do tego jak na razie nie obdarzyli Cię zainteresowaniem.
Szedł za nimi, czekając aż się rozdzielą.
Rozdzielenie się było najsłabszym z możliwych pomysłów, ubicie Yeti, białego wilka lub śnieżnego niedźwiedzia było łatwiejsze w grupie.
//Z tego co pamiętam, to pisałeś, że rozchodzą się po lesie. Możliwe, że pomyliłem z czymś innym.
//Oni jeszcze nie weszli do tundry, rozdzielą się później.//