Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
‐Jak chcą, byleby było jadalne.
‐ No to z dziesięć minut.
‐Opłaca mi się czekać, czy będzie na jutro?
//Przecież powiedział, że będzie gotowe za dziesięć minut ._.//
//Nie zauważyłem dwóch rzeczy. Odpisu, oraz tej informacji, albo wtedy miałem coś innego na myśli.// ‐Można będzie później zjeść mięso?
‐ To Twoje mięso, nie wnikam, co z nim będziesz robił.
‐Czyli jutro. Teraz poszedł do pokoju spać.
Zasnąłeś, budząc się dnia następnego. Nic szczególnego.
Wstał i zszedł do karczmy, znów podsłuchując jakieś rozmowy.
W karczmie jedynie był barman, a że nie gadał sam ze sobą, to panowała wręcz namacalna cisza.
‐Gdzie są wszyscy?
‐ Śpią pewnie, jest wcześniej jak choooooolera. ‐ wyjaśnił karczmarz, zaś przeciągnięcie ostatniego słowa nie było wynikiem chęci zobrazowania Ci wczesnej pory dnia, ale ziewnięcia, którego nie zdołał zatrzymać.
Wyjrzał przez okno, próbując ocenić godzinę.
Jest szaro, a to oznacza bardzooo wczesny ranek, tudzież ten magiczny czas między nocą i porankiem.
‐O której się położyłem? Wyszeptał do siebie. Następnie zwrócił się do barmana: ‐Masz jakąś ciekawą historyjkę, czy coś do opowiedzenia?
‐ Pospałbym jeszcze z godzinę. ‐ odrzekł, patrząc na Ciebie zaspanym wzrokiem.
‐ No to idź. Ja popilnuję.
‐ Spieprzaj, myślisz, że ilu było takich cwaniaczków, co chcieli mnie okraść, hę?
‐ Jakoś teraz nie wygląda Pan na zaspanego. Powiedział, po czym usiadł sobie gdzieś.
Z racji braku innych klientów miałeś nader szeroki wybór krzeseł i stolików.