‐ Dokładnie. Jak już wypchamy ładownie sprzedamy to dla Księcia Krasnoludów. Podobno zmieniła się tam władza, ale każdy z nich jest łasy na takie błyskotki. Resztę opchniemy jakimś ludzkim szlachcicom i Elfom.
Morze było bardzo spokojne. Musiałbyś bardzo się natrudzić, żeby zobaczyć jakąś zmarszczkę na gładkiej tafli morskiej wody.
‐ Odbijamy! ‐ krzyknął nagle kapitan, gdy wszyscy członkowie załogi, zapasy i kilku przewodników znalazło się na pokładzie.
‐Jeżeli chociaż ta historia ma część prawdy to pewnie ten wąż morski ma coś z nią wspólnego… Lub nie tylko ten jeden.‐ Gdy już wypłynęli to co jakiś czas obserwował okolicę jak to ma za swoje zadanie.
‐Zgaduję, że na wyspie jest jakieś zejście do obszernych podziemi… Ciekawe co tam znajdziemy.‐ Przyjrzał się nieco wyspie szukając wcześniej wymienionych w myślach jaskiń.
W szalupie poza Tobą i kapitanem było dwunastu marynarzy z kuszami, łukami, toporami, mieczami, halabardami i buławami. Do tego dosiadło się dwóch przewodników i szalupa ruszyła wolno w kierunku wyspy.