Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
‐ Nie są zagrożeniem. Chyba, że zbiorą się w kupę i zaatakują nas w nocy, czy coś.
‐Czyli tylko zasadzka daje im jakąś możliwość, zawsze możemy mieć jakiegoś wartownika czy kilku.
‐ Mam już takich.
‐No to jeśli nagle nie wykonaliby zmasowanego ataku to przynajmniej jeden zdąży wrzasnąć raz czy dwa na statku i obudzi wszystkich, a wtedy biada ich królowi.
‐ Właśnie o to chodzi. Nie chciałbyś zostać kapitanem straży? Potrzeba mi pewniaka. Wiesz… Kogoś kto na pewno nie zaśnie, ani się nie urżnie.
‐Mogę być, raczej nic nie powinno umknąć mojej uwadze.
‐ Zaczynasz od dziś. ‐ powiedział i dodał po chwili. ‐ A tak poza tym to nie zabierasz stąd nic? W ogóle?
‐Mam przecież magiczną muszlę, czego mi więcej potrzeba. Wiedza to największe bogactwo.
‐ Jakby moi chłopcy tak mówili to bylibyśmy najszczęśliwszą gromadką pływającą po morzach Elarid.
‐Zwyczajnie życie klasztorne zdołało nauczyć mnie, że skarby materialne nie są aż tak ważne, choć się rzeczywiście często przydają.
‐ Ta… Jak już będziesz od nas odchodzić to strzelimy Ci jakiś prezent na drogę, czy coś.
‐O ile rzeczywiście zadecyduję o swoim odejściu.‐ Zaśmiał się nieco.
‐ Takie podejście dodaje mi otuchy. ‐ powiedział wsiadając na szalupę. ‐ Płyniesz czy zabierzesz się innym razem?
‐Oczywiście, że płynę, kapitanie.
‐ Wsiadaj. ‐ rzucił rozsiadając się wygodniej na dziobie.
Wszedł zatem na statek stając obok kapitana.
I tak dopłynęliście na galerę.
‐No to co teraz, kapitanie?
‐ Rób co chcesz. Warta zaczynasz po kolacji.
‐No dobrze.‐ Rzekł wzruszając ramionami, po czym znalazł sobie jakieś wygodne miejsce gdzie przyjął postawę do medytacji oddając się temu zajęciu.