Gdy się tam znalazł, pozostałe Elfy zabrały swoje klucze, a kupiec usiadł przy jednym ze stolików.
‐ Mięso, piwo, zupę, nic specjalnego. ‐ powiedział. ‐ Byleby się nażreć.
Wcześniej był, a że jakoś nie miał po co wychodzić, to znalazł go tam gdzie wcześniej. Tam też karczmarz dostarczył kawał pieczonego mięcha i kufel piwa, a następnie wrócił za ladę, by zebrać zamówienia od innych Elfów.
‐ Jak mówiłem, bandyci. ‐ odpowiedział. ‐ Choć im dalej w kierunku Dekapolis i Doliny Lodowego Wichru, tym więcej dzikich zwierząt, a niektóre potrafią być utrapieniem większym niż bandyci.
Poszedł więc zobaczyć, czy kupiec dalej siedzi.Jeżeli tak, to się dosiadł aby popytać o cel podróży, jak tam jest, kto tam rządzi, itp. Jeżeli nie, to poszedł spać ze sztyletem w dłoni.
//Wiem, tyle że niektóre z tych wiadomości według mnie lepiej wyglądają bez dialogów.//
‐ Tak. Nigdy. Byłem w wielu miejscach ale tam nigdy. ‐odpowiedział, szukając wzrokiem jakiś nowych twarzy. Możliwe, że ktoś nowy się pojawił.