Wziął swojego konia i puścił go luzem.
‐Nie ucieknie. Może sobie biegać. Jak już gdzieś pobiegnie to wróci, nie martwcie się o niego. ‐ Wyjaśnił na wszelki wypadek kupcowi. ‐ Jak długo tu będziemy?
Wszedłeś do wnętrza, poza barmanem nie zauważyłeś tam żadnej innej osoby.
‐ Sześć pokoi? ‐ spytał i podał Ci tyle kluczyków. ‐ Za wszystko sześćdziesiąt złota.
Gdy się tam znalazł, pozostałe Elfy zabrały swoje klucze, a kupiec usiadł przy jednym ze stolików.
‐ Mięso, piwo, zupę, nic specjalnego. ‐ powiedział. ‐ Byleby się nażreć.
Wcześniej był, a że jakoś nie miał po co wychodzić, to znalazł go tam gdzie wcześniej. Tam też karczmarz dostarczył kawał pieczonego mięcha i kufel piwa, a następnie wrócił za ladę, by zebrać zamówienia od innych Elfów.
‐ Jak mówiłem, bandyci. ‐ odpowiedział. ‐ Choć im dalej w kierunku Dekapolis i Doliny Lodowego Wichru, tym więcej dzikich zwierząt, a niektóre potrafią być utrapieniem większym niż bandyci.