Po chwili karczmarz wrócił, niosąc tacę, a na niej chleb, kawałek sera, pętko kiełbasy, nożyk i miskę jakiejś zupy.
‐ Za całość to ja wezmę tak z pięć złota.
‐ Wiecie może co się teraz na świecie dzieje, albo przynajmniej na tych ziemiach? Bo ja to mieszkam chyba na największym pustkowiu na tym kontynencie ‐ zaśmiał się.
‐ Ta, a jak jakiś ork czy inne ścierwo przyjdzie, to i stu naszych mu nie da rady. Też nie lubię wojen, ale zawsze lepiej mieć jakieś minimalne szanse na obronę, czy coś.
//Hobbity aż takie ch*jowe nie są. Jeden Ork może równać się dziesięciu Hobbitom, albo pięciu, jeśli przyprze ich do muru.//
‐ Tylko kto się tutaj znajdzie chętny do wojaczki?