Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Zaprzestał. Spojrzał na grupkę chochlików. ‐Od dziś jesteście MOIMI Przybocznymi. Powiedział władczym głosem.
//Gobliny czy Chochliki? Bo wiesz, że Goblinów nie masz tuż obok siebie, nie?//
//Zmęczony jestem i się machnąłem. Sorka.
Chochliki miały to gdzieś i zaczęły robić rozpierdziel i burdel w tejże głównej komnacie.
‐Dość! Krzyknął po czym stworzył ognisty bicz którym uderzył miedzy chochlikami.
Przerwały i zwróciły się ku Tobie, w równym stopniu zaciekawione, co wystraszone i złe.
‐Nie długo będziecie mogły się pobawić z żywymi ludźmi i ich wioskami. Pójdziecie ze mną czy zginiecie z mojej ręki? Zapytał z Szatańskim wręcz uśmiechem.
Nie odpowiedziały. Pewnie dlatego, że nie potrafiły mówić.
‐Jeśli się zgadzacie uklęknijcie, a jeśli nie to podskoczcie. Powiedział lekko zdenerwowany.
Spróbowały jakoś niezgrabnie klęknąć. Ale lepiej tak, niż w ogóle.
‐Poszukajcie sobie jakiejś broni w zamku. Powiedział. ‐W kuchni są chyba jakieś lekkie noże. Wskazał na zwęglone drzwi.
Więc poszły, ale prędzej pokaleczą siebie, niż kogoś.
‐Albo walić to poczekajcie chwilę. Sprawdził czy może już przywoływać.
Po kilku minutach? Jasne! Tyle, że na pewno zginie. Ale spróbować może.
‐Dobra chochliki. Idziemy zdobyć armię. Zebrał chochliki przed ruinami.
Zajęło Ci to bitą godzinę, cholerne kurduple nie należą do najbardziej karnych wojsk świata.
Ruszył do najbliższej wioski goblinów razem ze swą “armią”.
Ale wiosek Goblinów w okolic brak. Okolica niezbyt zachęca tych tchórzy do osiedlania się tutaj.
To może jakieś inne słabe i łatwe do kontrolowania istoty?
Nie, raczej nie.