Pierwszy padł, ale prędzej ranny niż martwy. O drugim nie można tego powiedzieć.
Natomiast inni zrozumieli swoje położenie i kilku wyjęło proste, jednoręczne miecze by zacząć walkę z Tobą i pozwolić reszcie ostrzeliwać Krasnale.
To wycofywanie jakoś szło, ale gorzej było z zaklęciem. Na twarzach Orków nadal widziałeś tylko rządzę mordu, a nie zdziwienie, gdybyś tak nagle zniknął.
Jeden spróbował i upadł ze sporą raną w piersi. Pozostali trzymają się na dystans i czekają na dogodny moment by znaleźć i wykorzystać lukę w Twojej obronie.
Spróbował jeszcze raz włóczni, jeśli się nie udało a był już u dołu schodów ruszył w stronę drzwi przy których nie tak dawno zmiażdżył orkowych kuszników .
Właściwie to możesz już wrócić do swoich, bo spora kula ognia wystrzelona przez jednego z Magów skończyła bitwę i życie ostatniej grupy wrogich kuszników.
Krasnale podniosły zwycięskie okrzyki, ale Walon powiedział:
‐ Nie, że coś, ale sam też napiłbym się za zwycięstwo jednak zostaje nam nadal ten cały wódz Orków i ta wieża, której jeszcze nie zdobyliśmy.
Próba zniszczenia wieży Magią Ziemi nic nie dała. Podobnie jak użycie Magii Ognia, Lawy i Stali. Można powiedzieć, że jesteście w kopce, bo ten Mag musiał naprawdę lubić swoją siedzibę, jeśli obłożył ją takimi zaklęciami ochronnymi.