Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
‐ Gdzie najbliższa wieś? ‐ zapytał od razu po Twojej deklaracji.
Zestresował się lekko tym pytaniem. ‐ Niedaleko, mogę zaprowadzić.
‐ Dobrze. Ty do szamanki. Ona uzdrowi, a zaprowadzi nocą.
‐ Gdzie ją znajdę?
‐ Gobliny zaprowadzą. ‐ rzekł wstając, a do Ciebie podeszła dwójka Goblinów z długimi dzidami.
Spróbował wstać. Patrzył po kreaturach.
Prowadzili Cię dalej i, jeśli było trzeba, pomagali Ci iść.
Szedł więc :V
I tym sposobem znalazłeś się pod dużym namiotem stojącym pod rozłożystym dębem.
Wszedł do niego.
W koncie leżał zwinięty koc i poduszka, na środku palił się ogień, a na nim w garnku gotowała się jakaś mikstura. Gdzieniegdzie stały fiolki z różnymi składnikami.
// Kącie* Rozejrzał się za jakąś osobą. ‐ Halo?
//Kont pomieszczenia. Kąt prosty. Jest różnica.// Jakoś nikogo nie było.
Poszukał czegoś, na czym mógłby usiąść. Zaczął czekać.
Mogłeś usiąść na ziemi. I tyle. Spokój.
Czekał.
W końcu do namiotu weszły dwa Gobliny. Miały na sobie dziwne nakrycia głowy, długie płaszcze i wisiorki z zębów. Pewnie szamani. Czy coś.
Wstał. Czekał na coś :V
Właściwie do kazali Ci znów usiąść. ‐ Ty ranny? ‐ zapytał jeden z nich.
Zrobił to. ‐ Ta.