Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Trafiłeś do małego pomieszczenia pełnego broni gorszego sortu. Stał tam też mężczyzna po czterdziestce, być może kwatermistrz.
‐Co mamy? Pytał się wyraźnie o broń.
‐ A co chcesz? ‐ odparł pytaniem na pytanie.
‐Jakiś miecz, może być też kusza.
‐ Jednoręczny? Dwuręczny? Ze stali zwykłej czy hartowanej? ‐ zapytał i roześmiał się rzucając Ci prosty miecz jednoręczny. ‐ Sprzętu nam tutaj nie zbywa. Kuszy nie mam.
‐Rozumiem. Dzięki za miecz.
Kiwnął głową. ‐ Coś jeszcze? ‐ zapytał po chwili.
‐Nie. Dzięki.
‐ To lepiej się zbieraj. Wyruszacie za chwilę.
‐Dobrze. Wyszedł z powrotem na dziedziniec.
Na dziedzińcu zebrali się już inni rozbójnicy.
Dołączył do nich.
‐ Wymarsz chłopy, wymarsz! ‐ ryknął przywódca, gdy tylko ostatni z maruderów dołączył do Was. Wszyscy kierują się w stronę bramy.
Ruszył za nimi.
Szliście tą samą drogą co po napadzie na konwój.
Szedł nadal za nimi.
Skręciliście i udaliście się w las.
Szedł nadal za nimi. ///Nie pisz bezsensu, przewiń to, bo umrę z nudów ;‐;
//Zmiana tematu. Kontynuujesz w Dworku rodu Kospel. Pisz pierwszy.//