Karty Postaci
-
Bulwa, akceptuję. Dodaj temat z rezydencją tej swojej Demonicy albo zacznij gdzieś w obecnych lokacjach, bo z tych, które planuję dodać, nie ma raczej nic dla Demonów.
-
Imię:
ReyvacheNazwisko:
Av’AzefWiek:
137 latPseudonim:
Iaith - język.Rasa:
Mroczny Elf pełnej krwiiCharakter:
(Albo niech Ci będzie, ten jeden raz spróbujmy inaczej)
W grze.Frakcja:
Gwardia Mrocznej IglicyTowarzysz(e):
(Podobno mam ich spotkać wraz z misją. Miło by było dostać jakiegoś adiutanta).Historia:
Podobno najgorszą rzeczą w życiu długowiecznej istoty jest nuda. Reyvache nie udało się zaznać tego zaszczytu gdyż całe jego dotychczasowe życie przepełnione było walką. Już od najmłodszych lat jako sierota na ulicach jednego z miast czy później, jako szeregowiec w armii. Walczył wiele, a jego poharatane ciało jest tego dowodem. Lecz to nie z mnogości wspomnień zapomniał o momencie przełomowym o czynie, którego dokonanie sprawiło, że został dostrzeżony i odesłany na Trening Gwardii. Nie, to po prostu chęć wyrzeczenia się tamtego życia gdzie był jednym z wielu, a teraz jednym z nielicznych, najlepszym z najlepszych. To tutaj, po latach treningu zniknął Reyvache a pojawił się Iaith, z elfickiego Język. Budzi to skojarzenia z jego rozdwojonym językiem lecz dokładniejszym byłoby porównanie do węża, który językiem bada drogę przed sobą, tak, jak Iaith jest wysyłany przez swojego władcę. Właśnie teraz wąż otworzył paszczę, a Iaith kieruje swoje kroki, by otrzymać kolejne zadanie.Majątek i nieruchomości:
Na co komu majątek gdy ma się na sobie pancerz otwierający wszystkie drzwi?Umiejętności:
- Ukończenie treningu Gwardzisty obejmującego mistrzowskie opanowanie użycia kilku wybranych broni (jatagan, nóż, kusza, broń palna), władania większością innych; różnymi typami broni białej, drzewcowej i miotającej, jeździectwa, zgłębienie arkan magii mroku, a także naukę taktyki, dowodzenia i demagogii. (To jedna zaleta?)
- Charyzmatyczny, wręcz czuć od niego bijącą aurę,Wady:
- Mimo treningu nigdy nie czuł się mistrzem w walce ciężką bronią dwuręczną,
- Podobnie z łukiem, lecz to bardziej przywara rasowa,
- Doznaje początkowych skutków władania mrokiem, który, jak wiadomo, znacząco miesza w umyśle
- Brak szlacheckiego pochodzenia - służba może być honorem przenoszonym z ojca na syna lub wywalczona własnymi rekami. Ci drudzy zawsze będą traktowani gorzej,
- Władanie tylko jedną szkołą magii mimo jej mistrzowskiego poziomu,
- Ciężki pancerz stał się drugą skórą, nie dla niego misje skrytobójcze albo pływanie,
- Brak jednego oczka
- KobietyMagia:
Mistrz magii mrokuZawód:
Wysłannik Terenowy Gwardii Mrocznej IglicyEkwipunek:
Jak na zdjęciu, dodatkowo:
- Dwa karagany,
- Drowska kuszą kawaleryjska z zestawem bełtów,
- Potrzebna reszta do znalezienia w koszarach.Ubiór:
Wygląd:
-
Czekam aż skończysz, ale już teraz powiem, że charakter rodem z RPG, jak “chaotyczny neutralny” nie przejdzie, opisujesz porządnie, w kilku zdaniach, albo w grze.
-
Luzik-arbuzik małolacik, przecież jest tam myślnik. W Elarid robiłem tak samo, po prostu przekopiuję wybrane części definicji z Planescape.
-
Ta dam!
-
Imię:
BenegarNazwisko:
LedartWiek:
34Pseudonim:
BrakRasa:
CzłowiekCharakter:
Praworządny dobry - postara się zrobić wszystko, aby pomóc potrzebującym, a winni otrzymali karę. Honor i współczucie najwyższymi wartościami.Frakcja:
Inkwizycja Światła.Towarzysz(e):
- Koń
(Liczę na Ciebie)Historia:
Mówią, że za wielkimi czynami stoją wielkie historie. Niestety, nie w tym przypadku. Benegar, syn kupca i prostej mieszczki, przez pierwsze lata życia odebrał podstawowe wykształcenie mające poprowadzić go drogą swego ojca. Jednak ten, pewnego razu nigdy nie wrócił ze swojej podróży, prawdopodobnie napadnięty przez rabusiów. Matka każdego nocy coraz bardziej usychała z tęsknoty, aż pewnego dnia pękło jej serce. Tym samym młodzieniec trafił pod opiekę ostatniego członka rodziny - wuja, weterana wojennego ówcześnie zajmującego pozycję lekarza. Nie miał doświadczenia w wychowaniu dzieci, więc wyszkolił go jak dawniej swoich żołnierzy, a także przekazał wartości, które ukształtowały jego charakter.Podobno historia lubi się powtarzać… Benegar będąc w podróży ku potrzebującemu został napadnięty przez rabusiów i porwany dla okupu. W kryjówce bandytów znajdował się inny tajemniczy porwany.
W nocy, gdy bandyci opijali winem udany atak, Benegar wyswobodził się z więzów, zamordował wszystkich oprawców i uwolnił towarzysza niedoli. Ten okazał się mieć pewne interesujące znajomości i z polecenia wysłał go do jednego z oddziałów Inkwizycji gdzie został poddany wielu testom. Po ich pomyślnym zdaniu trafił na właściwy trening. Po wielu latach wyrzeczeń został dumnym, stojącym na pierwszej linii obrońcą ludzkości, a teraz idzie wypełnić swoją powinność, tak jak kilka poprzednich razy wcześniej.Majątek i nieruchomości:
Cały świat jest mu domem,
500 sztuk złota.Umiejętności:
- Trening Inkwizycji dodatkowo poszerzający jego wcześniejsze umiejętności i dodający wiele nowych.
- Zwinność ponad siłę.
- CharyzmaWady:
- Nieumiejętność używania ciężkiej broni,
- Ciężkie pancerze nie dla niego,
- Podobnie sprawa ma się z łukami,
- Charakter - to nie jest świat dla dobrych ludzi.Magia:
Magia światła - mistrzowski
Alchemia - podstawowyZawód:
Wysłannik Terenowy Inkwizycji ŚwiatłaEkwipunek:
- Szabla jednoręczna,
- Pistolet,
- Zestaw kul i prochu,
- Średni skórzany pancerz,
- Zapas suchego prowiantu na trzy dni, dwa bukłaki z wodą i jeden z winem.Ubiór:
Wygląd:
-
Kilka pytań co do Drowa: To jego pierwsza, większa, samodzielna misja, czy miał już jakąś na koncie? I czy wygląd oznacza też, że nie ma jednego oka?
-
Nie i tak.
Oczko wpisane do wad. -
Akceptuję.
-
Player 2 is ready to go…?
-
Historia trochę naciągana, ale niech będzie. Akceptuję.
-
//Gdzie startuję? W Informacjach nie ma podanej siedziby.//
-
O to chodzi, bo jest tajna. Zacznij w jakiejś obecnej lokacji, skoro jest agentem terenowym na misji, to wykaż się kreatywnością i mu coś znajdź.
-
Imię: Relis
Nazwisko: Mementor
Wiek: 35 lat
Pseudonim: Brzoza
Rasa: Człowiek
Charakter: W grze.
Frakcja: Paladyni Złotej Pięści.
Towarzysz(e):
-42 letni Paladyn rasy ludzkiej Miolin “Dąb” Zerrioh, bliski przyjaciel Brzozy i jeden z czterech Paladynów wysłanych do twierdzy Fogena, by chronić najbliższą do stałego lądu wyspę Archipelagu Błękitnej Tafli. Noszący ciężki pancerz mistrz młota, a także świetny dowódca i motywator do działań. Za jego to sprawką Paladyni Złotej Pięści zgodzili się wysłać czwórkę swoich Paladynów właśnie na tę wyspę.
-Podobno 37 letni Paladyn, ukrywający swoją rasę, znany pod nazwą “Klon”. Nikt nie zna jego imienia i nazwiska, za to wszyscy zgadzają się, że to obiecujący Paladyn, umiejący posługiwać się zarówno włócznią, jak i mieczem. Nosi średni pancerz i przez swoją kilkuletnią służbę zaprezentował się ze świetnej strony, uśmiercając jednego Herolda Piekieł. Stracił przy tym jednak stopę i kawałek nogi, co zastąpił protezą. Sam Klon jest ciekawym osobnikiem. Nigdy nie je w towarzystwie innych, nie pokazuje się bez pancerza i hełmu, mało mówi, a o swojej przeszłości to już w ogóle. Olszę też traktuje jako jedynie towarzysza broni, nie starając się z nim zaprzyjaźnić.
-22 letni Paladyn, też człowiek. Najmłodszy z oddziału wysłanego na wyspę, Aramil “Olsza” Muni’elis, pełni rolę łucznika, przez co jego ekwipunek w postaci lekkiego pancerza, kilku sztyletów i łuku wymusza na nim walkę w drugiej i dalszej linii. Dodatkowo świetnie gra na flecie, umilając czas towarzyszom podczas podróży. Przy okazji zna Magię Wody.
Historia: Relis Mementor to następca swojego ojca, wielkiego Paladyna, który oddał życie, by uchronić cywili przed znacznie silniejszym od niego przeciwnikiem, czyli Heroldem Piekieł, Syleltrinem. Ten go zgładził w ciężkiej walce, przebijając go swoim mieczem. Później, chcąc mieć pewność, że Paladyn nie żyje, wbił miecz drugi raz w jego ciało. Mementor odnalazł swojego ojca kilka dni po tym starciu i zabrał jego ciało, zapewniając mu godny pochówek. Sam przyodział jego płaszcz i zbroję, by kontynuować jego misję. I tak oto, przy drugim starciu z Syleltrinem, udało mu się zranić wroga korzystając z podstępu, gdyż wystawił Herolda na linię strzału balisty, która trafiła go w rękę, odrywając mu ją. Tak też zrodziła się nienawiść pomiędzy tymi dwojga.
Lecz, należy wspomnieć bardziej o samej drodze Relisa do miejsca, w którym obecnie się znajduje. Otóż całe swoje życie poświęcił nauce i sztuce walki, co też przez większość czasu zapewniał mu ojciec, znajdując mu najlepszych nauczycieli. Gdy w końcu osiągnął zadawalający poziom, przygarnął go pod swoje skrzydła przyjaciel jego ojca, Miolin Zerrioh, który zaproponował mu udział w misji z dwoma innymi Paladynami, by bronić twierdzy Fogena przed przeciwnikiem, gdyż podejrzewa się, że siły wroga chcą na tej najbliższej stałemu lądowi wyspie stworzyć przyczółek, na co Paladyni nie mogą sobie pozwolić.
I tak to się też zaczęło…
Majątek i nieruchomości: Własny pancerz, miecz i topór. Resztę pozostawił w siedzibie Paladynów uznając, że nie będzie tego potrzebować.
Umiejętności: Zaawansowany Mag, świetnie radzi sobie w walce swoją bronią, zna się na obsłudze machin obronnych, dobrze sobie radzi w obronie.
Wady: Nienawiść do Syleltrina, mordercy jego ojca, przez co spotkanie go sprawi, że Paladyn nie wycofa się nawet, gdy ten będzie miał przewagę liczebną. Zna się na obsłudze jedynie swojej broni. NIe umie pływać, gorzej sobie radzi w ataku.
Magia: Zaawansowana Magia Światła, Zaawansowana Magia Ziemi.
Zawód: Paladyn Złotej Pięści.
Ekwipunek: Średni Pancerz, miecz oburęczny, topór, mały blaszany herb rodowy noszony na sercu (tak jak na obrazku), dodatkowo niebieski, podniszczony płaszcz swojego ojca z dwiema dziurami i kilkoma zaschniętymi plamami krwi wokół tych dziur. Sakwa z zapasem żywności na kilka dni, mały bukłak z wodą, a także duża, zwinięta mapa wyspy z zaznaczononymi wszystkimi obiektami na wyspie, na którą miał trafić wraz z innymi Paladynami.
Wygląd: Relis to wysoki mężczyzna, kroczący dumnie z wyprostowanymi plecami. Jest dobrze zbudowany. Co do twarzy, to szczególne są tutaj jego błękitne oczy, jak i fakt, że od policzka po brodę twarz jego jest poparzona. Na samym ciele posiada wiele blizn po ranach zadanych bronią ostrą. Zazwyczaj w okolicach miejsc, gdzie pancerz jest słabszy. Posiada długą bliznę na plecach od cięcia mieczem, ciągnącą się od lewej łopatki aż po prawe biodro. Prawa dłoń również posiada bliznę, tym razem od strzały, która tę dłoń przebiła.
Ubiór:
-
Zmień wszystko o Heroldach Pustki na Heroldów Piekieł i wywal Elfa z drużyny, zastąp go człowiekiem. Długousi walczą tylko w Leśnej Straży i Twierdzy Losu. Poza tą kosmetyką nie mam żadnych innych uwag.
-
Masz.
-
Akceptuję.
-
Imię: Rodrick
Nazwisko: Longheim
Wiek: 43 lata
Pseudonim: Kapitan Rod
Rasa: Człowiek
Charakter:
Frakcja: Kiedyś Gildia Magów, teraz założył własną
Towarzysz(e): 39 ludzi, niejednolite uzbrojenie, od kolczug po skórznie, kilka ma nawet fragmenty zbroi płytowych. Każdy jest w miarę wszechstronnie wyszkolony i wyposażony. To za równo piechota, strzelcy jak i zwiadowcy. Do tego posiada na swych usługach dwóch magów. Jednego maga ognia i jednego ziemi, oboje na zaawansowanym.
Historia: Rodrick był przez większość swojego życia magiem Gildii. To była prosta historia szlachcica, który miał talent i ojciec wykupił mu szkolenie. Był dość pospolity pośród utalentowanych. Nie najlepszy, nie najgorszy. Miał kilka przelotnych romansów, kilku wrogów i kilka przygód. Wiódł to życie mimo wojny na zewnątrz. Gildia wolała uciekać przed oblężeniem i popierał to rozwiązanie, jednak według niego uciekli w złym kierunku. Tchórze uznali, że udadzą się na wyspy i tam będą wspierać obronę, zamiast udać się do zielonoskórych i tam wspierać wojnę przeciw pomiotom. Wziął co mógł, kradnąc przy tym jeden z artefaktów akademii, w postaci rękawicy i ruszył w swoją stronę, w kierunku swojego dworku. Zebrał tyle pieniędzy i wyposażenia ile mógł. Chodził od karczmy do karczmy, od miasta do miasta, zbierając ludzi, którzy godni będą stawiać opór wrogowi, nie tak jak dotychczas, lecz skutecznie, jako partyzanci. Poza zwykłymi najemnikami, wojakami z przekonania i czasem biedniejszymi szlachcicami, jego sprawę poparło dwóch magów renegatów, uczących się od mistrzów spoza gildii. Jego droga od początku była nastawiona na góry krasnoludów. Po drodze, w walce z demonami wielu zginęło, jednak ci, którzy przeżyli, zyskali doświadczenie na poziomie zawodowych żołnierzy. Długo włóczyli się po górach, szukając dobrego miejsca na siedzibę, aż odnaleźli. Stary, krasnoludzki fort, w tamtym momencie zamieszkany przez bandytów. Wyrżnęli niedoświadczonych banitów w pień i zajęli to miejsce. Zaczęli od odświeżenia go i zremontowania, co było dość trudne, gdyż do życia mieli w sumie tylko drewno z pobliskiego sosnowego lasu, ale gdy odnaleźli kilofy w magazynie, praca poszła do przodu. Mag ziemi zmieniał grudy kamienia w cegły o odpowiednim kształcie. Po miesiącu ciągłej pracy doszli do w miarę zadowalającego poziomu. Wtedy zaczęli zwiad w okolicy, poznali kilka krasnoludzkich skrótów, nastawiali wiele pułapek i tym samym wzięli sobie tą ziemię w posiadanie. Zrobili nawet dwa raidy na demony, oba udane z tylko kilkoma rannymi i jednym martwym. Co uczynią teraz? Jak będzie wyglądała dalsza walka Rodricka?
Majątek i nieruchomości: 554 sztuki złota i stary, podniszczony, opuszczony krasnoludzki fort, a raczej forcik, z którego zrobili sobie bazę.
Umiejętności:
Dobry szermierz. Walczy pałaszem
Zwinny i szybki, siły też trochę ma.
Nawet nawet strzela z łuku
Zna podstawy taktyki i strategii
Na walce partyzanckiej zjadł zęby
Charyzmatyczny
Posiada masę wiedzy ogólnej.
Wady:
Nie umie jeździć konno.
To nadal człowiek, łatwy do zabicia, jak każdy
Demony niezbyt dobrze traktują partyzantów, prawda?
Stopa zastąpiona magiczną protezą co prawda dobrze się sprawdza, ale nie zastępuje w pełni normalnej stopy.
Magia: Mistrz magii powietrza, dodatkowo zna podstawy magii wody.
Zawód: Watażka
Ekwipunek:
Stalowy pałasz
Pełna skórznia i zbroja kolcza
Rękawica ułatwiająca rzucanie zaklęć i zwiększająca ich moc, jednak nie jest to zbyt potężny artefakt.
Resztę rzeczy trzyma zwyczajnie w bazie i korzysta z nich od czasu do czasu.
Ubiór:
W sumie nie zdejmuje pancerza, a jeśli już, to zmienia go na proste lniane szaty
Wygląd:
-
Akceptuję.
-
Imię: Rainfarn
Nazwisko: Von Drak
Wiek: 318 lat
Pseudonim: Ostatni Smok
Rasa: Wampir > Duch Zemsty
Charakter: -
Frakcja: Rada Dwunastu
Towarzysz(e): Jego wojenny orszak składający się następująco z:
~ 20 członków nieumarłej gwardii grobowej, wyposażeni w ciężkie aczkolwiek pordzewiałe pancerze oraz nieco lepszej jakości broń wraz z pawężami.
~ 10 czarnych rycerzy wraz z ich końmi, posiadają podobne wyposażenie do gwardii grobowej, acz ich tarcze są trójkątne, zdatne do używania ich na wierzchowcu.
~ 20 nieumarłych strzelców wyposażonych w łuki, kołczany na strzały oraz podręczną broń jednoręczną. O ile nie dorastają do pięt zwykłym strzelcom to tak mało zmartwieni są wrogim ostrzałem, wszakże co zrobi im strzała?
~ 40 szkieletów wojowników, podstawa armii wyposażona w zwyczajne tarcze oraz kiepskiej jakości broń, niektórzy posiadają pordzewiałe hełmy czy też kirysy.
~ Posiada też własnego, nieumarłego i zakutego w pancerz nieumarłego rumaka.
Historia:
Czwarty już następca sławnego na całe Heresh rodu von Drak. Ale co z jego poprzednikami? Jego pradziadek Otto, dziadek Vlad oraz ojciec Gustavus tak samo jak i niegdyś on, byli posiadaczami jedynego w swoim rodzaju wierzchowca, mianowicie nieumarłego smoka Varga. Był on przekazywany następcy, gdy ten osiągnął odpowiedni stopień w magii nekromancji, czyli mistrzostwo. Warto zaznaczyć, że Rainfarn nie był jedynym potomkiem Gustavusa, bowiem w rodzinie znajdował się jeszcze jego brat, Magnus. On niestety nie wykazywał się szczególnym zainteresowaniem nekromancją, wolał zyskiwać chwałę w inny sposób, może to też przez to, że upatrzył sobie drowkę jako obiekt zainteresowań, nie byle jaką, bo ta wszakże władała magią mroku i chętnie nauczała Magnusa niezbyt popularnej dotąd gałęzi magii pośród wampirów.Przechodząc już do chwili zmiany władzy, Gustavus poległ w pomniejszej bitwie o wpływy na Heresh, gdy jego synowie nie mieli jeszcze dwustu lat. Od tej pory bracia byli zdani na samych siebie. Rainfarn kontynuował dzieło ojca i podbudowywał siłę rodu, natomiast Magnus założył własny zakon pod rodzinnym herbem, w którego skład wchodzili wampirzy fanatycy, niezwykle lojalni jak i niebezpieczni dla kogokolwiek z kim mieliby się zmierzyć. Zdążyło minąć kilkanaście lat, podczas to których Rainfarn znalazł sobie kobietę, Elise, z którą spłodziłby kolejnego potomka, dzięki więziom braterskim samemu zaczął władać dobrze magią mroku, oboje umacniali zarówno swoje pozycje jak i siłę całej Rady. Mogłoby się wydawać, że wszystko będzie szło pięknie, przynajmniej tak było do czasu inwazji demonów. Wraz z Radą próbował jak najszybciej ustalić z nimi jakiś podział królestwami, jak wiadomo z historii i jedni i drudzy chcieli pełnej władzy, jednak tylko jedna ze stron posiadała przeważającą siłę. Dlatego też musieli zjednoczyć się, z tymi których najbardziej potępiali, po to by mieć w przyszłości możliwość rządzenia czymkolwiek. Przed tym jak wyruszył na bitwę, jego żona podarowała mu prezent, złoty naszyjnik ze sporym szafirem i runiczną oprawą. Wedle jej słów pozwalał na tymczasowe zwiększenie swoich umiejętności, był to jej klejnot rodowy, który działał zdecydowanie inaczej, czego wtedy jeszcze Rainfarn nie wiedział. Pomimo początkowych sprzeciwów, ruszyła również i ona wraz z nim do walki. Gdy wojska dotarły już na miejsce największej i najkrwawszej bitwy do tej pory, rozpoczęła się rzeź, tysiące poległych po obu stronach. Czas płynął cały czas, a on wraz z żoną, bratem, swoim smokiem oraz orszakiem zakonnym dzielnie stawiali opór, pomimo tego, że zostali odcięci od reszty sprzymierzonych wojsk i jak niezbyt ciężko się domyślić, po kilku godzinach wybici co do sztuki. Rainfarn upadł jako ostatni, musiał patrzeć jak demony pozbawiają życia zarówno jego brata jak i żonę. Przepełniony w tamtej chwili gniewem nie zauważył nawet jak jego amulet zaczął emanować poświatę, nie miał też za wiele czasu, w końcu chwilę później sam… Umarł.
Nie był to jednak jego koniec, po kilku dniach od czasu bitwy, gdy zgiełk śmierci już opadł, a na polu bitwy zostali najwyżej ci co plądrują ciała w poszukiwaniu skarbów. Tak było też i w jego przypadku, gdy ktoś sięgnął po jego naszyjnik i chciał go zerwać, jego opancerzona dłoń złapała złodzieja za szyję i wyrwała mu krtań. Zaraz potem wstał i rozejrzał się jak wszyscy dookoła zaczęli uciekać w popłochu krzycząc coś o świecąco-okim monstrum. Zaczął sobie przypominać o śmierci zarówno swoich najbliższych jak i zaczął się zastanawiać czemu nadal tu tkwi, przecież zginął. Przez kilka godzin próbował ożywić część martwych wojsk i wraz z nimi wrócił do swojego zamku. Przy wejściu do swojej swego rodzaju sypialni zauważył list od swojej żony, napisała w nim o prawdziwym działaniu klejnotu, a on sam był do tego świata przywiązany tylko pragnieniem zemsty. Przez te lata, aż do teraz starał się wspomagać swoich w dalszych walkach z demonami , ale i on sam zaczął widzieć, że nie będą w stanie zbyt wiele zdziałać w pojedynkę.
Majątek i nieruchomości: Rodowy zamek von Drak, zbyt wielu w nim bogactw nie ma zważywszy na małe uzależnienie Rainfarna od uciech wzrokowych.
Umiejętności:
~ Świetny taktyk
~ Świetnie walczy mieczem, konkretnie tylko swoim.
~ Nie czuje bólu, brak mu w końcu ciała
~ Stracił wampirze słabości
Wady:
~ Stracił niestety także większość ich zdolności. Zostały mu tylko nieco zwiększone fizyczne aspekty bycia wampirem jak i telepatia, którą porozumiewa się z innymi.
~ Jedyna broń zasięgowa w jego wykonaniu to magiczne pociski.
~ Przez lata swojego życia walczył tylko dwuręcznym mieczem, resztą już nie potrafi.
~ Pancerza nie wymieni, może co najwyżej dokładać do niego stali.
~ Jest bardzo przywiązany życiowo do swojego naszyjnika, który na jego szczęście znajduje się teraz za osłoną jego pancerza.
Magia:
~Zaawansowana Nekromancja
~Zaawansowana magia Mroku
Zawód: -
Ekwipunek: Wielki dwumetrowy miecz dwuręczny oraz swój pancerz, wewnątrz którego znajduje się utrzymujący go przy egzystencji naszyjnik z klejnotem.
Ubiór: -
Wygląd: