Zaginiony Dwór
-
Nie miałeś pojęcia, gdzie się taka dokładnie znajdowała, wypadałoby częściej opuszczać puszczę… Cóż, musisz narysować sobie jakąś mapę, gdy wrócisz. O ile wrócisz, bo żeby poszukać ludzkich osad, musisz najpierw opuścić las, a prawie na pewno podczas tej wędrówki natrafisz na jakiegoś Elfa lub ich grupkę, co nie będzie przyjemne dla żadnej ze stron.
-
Magia Mroku pomoże. Nuen wyruszył na wcześniej zaplanowaną wyprawę
-
Jeśli ma pomóc, to wypada zrobić cokolwiek tuż po opuszczeniu rezydencji, bo Elfy mogą czaić się wszędzie, a ich zabójcze strzały w każdej chwili mogą być wycelowane w stronę Wampira przechadzającego się jak gdyby nigdy nic po ich ziemiach.
-
Nuen szedł, kryjąc się w cieniu drzew, wspomagając swe ukrycie Magią Mroku
-
To, czy w ten sposób zdołasz się ukryć, nie jest pewne, ale lepsze takie zabezpieczenie, niż żadne. Jeśli Elfy Cię zauważyły, to nie zareagowały, przynajmniej jeszcze, dzięki czemu, około półtorej godziny później, znalazłeś się na skraju puszczy, skąd widziałeś już mniejsze lasy, niewchodzące w jej skład, pola, pastwiska, nieużytki, brukowany trakt szeroki na tyle, aby minęły się dwa wozy, i odchodzące od niego w różnych nieregularnych kierunkach zwykłe, wydeptane przez miejscowych, ścieżki i szlaki.
-
Nuen znalazł w jakimś stopniu osłonięte miejsce, przebrał się i założył naszyjnik, po czym udał się wzdłuż traktu
-
Nie znalazłeś co prawda żadnych osad, ale widziałeś chłopów powracających do domów po pracy w polu, był już wieczór, najwyższa pora, więc nic nie stoi na przeszkodzie, aby ich śledzić, zwłaszcza, że to chłopi, niby gdzie indziej mogliby się udać, jak nie do swojego sioła?
-
Świetny plan, Kierran wprowadził go w życie, starając nie zostać zauważonym
-
Chłopi byli stosunkowo daleko, a Ty byłeś, czy byłaś, jedynie samotną plamką na horyzoncie. Wątpliwe, żeby któryś Cię zauważył, a jeśli, to i tak pewnie nie zwrócił na to większej uwagi. Dzięki temu, po krótkiej wędrówce, zauważyłaś w końcu położoną jakieś dwieście metrów od Ciebie wioskę skupisko kilkunastu chat i budynków gospodarskich wszelkiej maści, takich jak stodoły, obory, stajnie i szopy, choć może trafi się tam gdzieś jakaś wiejska karczma czy kuźnia.
-
Nuen wszedł głębiej do skupiska mieszkań i rozejrzał się za karczmą
-
Był to chyba ten spory, rzecz jasna w porównaniu ze zwykłymi chatami, budynek, gdzie co jakiś czas kierowało się kilku chłopów czy chłopek. Gdy tylko wkroczyłeś do wioski, od razu skupiły się na Tobie liczne spojrzenia, głównie zaciekawione, ale kilka kobiet wprost demonstrowało swoją zazdrość, pas zmieniający płeć dodawał sporo urody tu i tam, a niewielu wieśniaków kryło się ze swoimi spojrzeniami, którymi zdawali się dosłownie rozbierać Twoją kobiecą formę.
-
//To nie jest pas, a naszyjnik
Widząc spojrzenia chłopów, Nuen zarzucił włosami i wszedł do karczmy -
//Ciągle mi się myli przez ten pas z Wrót Baldura, o którym Ci zresztą wspomniałem, gdy rzuciłeś pomysłem na ten artefakt.//
Pewnie osiągnąłeś zamierzony efekt, bo gdy tylko wszedłeś do karczmy, kilku innych chłopów również, choć pierwotnie chyba nie mieli takich planów. Karczma była mała, stało tam ledwie kilka stolików z krzesłami, był kominek, trochę futer na ścianach i podłodze, a także kontuar. Nie, okienka do kuchni nie było, tak jak szafki pełnej trunków, tu były tylko beczki z piwem, którym karczmarz napełniał kufle. Nie mogłeś liczyć na więcej, to chłopska gospoda, przeznaczona na użytek mieszkańców tego konkretnego sioła, może też sąsiednich przybyszów, nie ma więc potrzeby dogadzania tu komuś innemu, niż chłop, który jedynie chce wychylić kufel czy dwa piwa przy kominku lub z przyjaciółmi po ciężkim dniu pracy w polu. No i, jak już zostało to powiedziane, była to zamknięta społeczność, więc gdy tylko pojawił się tu ktoś nowy, od razu skupił na sobie wzrok wszystkich, również głównie zaciekawiony, czasem zazdrosny, a częściej lubieżny.
//Pytanie: Gdy jesteś w kobiecej formie mam używać czasowników żeńskich czy męskich? Bo sam się niekiedy gubię i poprawiam, a chcę w końcu mieć pewność.// -
//Załóżmy, że żeńskich, a ja będę pisał jako Aurora
Aurora podeszła do karczmarza -Jedno piwo- -
//KKK.//
Nie śmiał odmówić, więc szybko znalazł się przed Tobą kufel pełen pieniącego się trunku.
- Dla pięknej pani na koszt firmy. - powiedział lekko wyłysiały chłop z okazałym brzuszyskiem, chcąc się przypodobać pięknej nieznajomej. -
Aurora uśmiechnęła się -Dziękuję. Jestem tutaj z powodu mojej znajomej, której znajoma jest pochowana na cmentarzu w okolicy. Ona nie mogła przyjechać, a bardzo dla niej ważne jest złożenie kwiatów na miejscu jej pochówku. Wie pan, gdzie jest tutaj cmentarz?-
-
- A to daleko, za miastem samym, ale nikt tam już nie chodzi, odkąd ścierwojady się tam zagnieździły. - odparł chłop, mając najpewniej na myśli Ghule, stworzenia Nekromancji, choć nie potrzeba było wcale miłośnika zwłok, aby je kontrolować, często się zdarzało, że żyły własnym życiem, rozgrzebując mogiły, polując na żywe ofiary i uprzykrzając życie wieśniakom czy innym mieszkańcom odludzia, gdzie najchętniej się gnieździły.
-
-Dużo ich tam? Jest jakaś nagroda za usunięcie ich?-
-
- A ja nie wiem, pani kochana, ja nawet nosa z wioski nie wyściubiam, nie te lata. Młodych się pani popyta, oni czasem do miasta jeżdżą, żeby coś kupić albo sprzedać, może coś więcej powiedzą?
-
-Dziękuję za wszystko- powiedziała Aurora i zaczęła rozglądać się po karczmie za kimś “młodym” jak to ujął karczmarz, nadal trzymając nietknięty kufel