Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Dostała kopniaka w twarz… Ale jeszcze jest przytomna.
Zacisnęła zeby i dalej wstaje.
-Winszuję wytrzymałości… Umrzesz bezboleśnie.
-Mogę to robić cały dzień…
-Podejrzewam, że nie zdążysz. - kolejny cios tazerem.
Lekko syknęła i mimo to nadal wstaje.
Księżycowy Kamień złapał ją za kark i zaczął ciągnąć po ziemi w kierunku Lapis. -To była kwestia czasu zanim ta śnieżynkowa dz**** nas zdradzi.
-Nie waż się…
-Bo co mi zrobisz? Co ty mi możesz zrobić?
-Więcej niż myślisz.
-Ona nie zrobi nic. - powiedział mechaniczny głos z granatnika.
Zaraz… Skądś go kojarzy…
No oczywiście. Ukochany synek Starka rzucający denne żarty.
-Długo tam siedzałeś?
-Odkąd skoczyła Ci adrenalina. - odpowiedział, po czym ku jej zaskoczeniu, ręką Kamienia Księżycowego, uderzyła jej własną twarz.
A ona spróbowała wstać.
Biegać szybciej niż emerytka to nie będzie, ale jak sobie zimprowizuje laskę, to będzie można chodzić.
-Cholera, złamana noga… Możesz ją przystawić? Chcę ją walnać w rękę.
-Wal szybko, ma odlot ekspresowy za 20…19…18… - powiedział, przyciągając ją (teraz wręcz… Przestraszoną…) bliżej Felice.
I uderzyła ją w klejnot na jej ręce.