Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
-Tak długo jak używają technologii… Jest dla nas dobrze. Zwłaszcza dla mnie.
-A potem jakiś mądrxejszy przestanie
-Najprawdopodobniej będzie za późno~
-Co ty planujesz?
-Jeszcze się nie domyśliłaś?
-Wolę usłyszeć od twórcy.
Ultronowi poszło kilka iskierek z ust, a jego szczęka kilka razy się poruszyła w górę i w dół. -Heh… Dowiecie się w swoim czasie.
-Już się boję.
-Nic groźnego dla Ciebie ani Lapis. To mogę obiecać.
-Ja nie wątpię.
-Tak więc… Jesteś głodna?
-Spytaj się mnie za kwqdrans. Na razie adrenalina i dopamina mi działają. Nie czuje niczego.
-Mam nadzieję, że ten stan szybko przejdzie. Zdecydowanie trudniej mi będzie ocenić twój stan, jeśli nie.
-Raz jednemu chłopakowi połamał granat nogę. Jak zeszła adrenalina, to się tak wydarł, że aż Amerykanie wyjrxeli, co się dzieje.
Ultronowi znów poruszyła się szczęka i wyszły z niej iskry. To chyba jego sposób śmiechu.
-Raczej tragiczne. Jak on chodził, nie mieliśmy pojęcia. Jedna wielka miazga.
-Z biologicznego puntku widzenia, ciekawe. Z moralnego, godne współczucia. Z mojego punktu widzenia, zabawne. Chciałbym to zobaczyć.
-Raczej nie. Uwierz.
-Wiem o czym mówię… Chciałbym to zobaczyć.
-To było w Ardenach. Pod Bastogne.