Teren Obsydianowej Świątyni

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

Na dłoni Obsydianowej Świątyni jest Perła i rozwiesza pranie, głównie ubrania Stevena, ale też i Grega.

[Andreas D.]

Woj2000

Dewey patrzy na Perłę, po czym odwraca się i przygotowuje się do odejścia.
,Nie będę przecież przeszkadzał innym ludziom" - myśli sobie

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

Słyszysz krzyknięcie i widzisz jeszcze, jak Perła spada z dłoni Świątyni

[Andreas D.]

Woj2000

Bill biegnie ile w sił w nogach i przygotowuje się do złapania spadającej osoby.

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

Perła zaczyna lewitować, co skutkuje się tym, że wylądowała Ci na rękach. Nawet nie czujesz ile waży.

[Andreas D.]

Woj2000

-Nic się pani nie stało?! - mówi z wyraźnym przejęciem, patrząc się na stojącą na jego rękach Perłę.

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

Poprawka, stojącą na jego rękach Perłę.
-Nie. I przepraszam za wczoraj. Byłam zmęczona.

[Andreas D.]

Woj2000

-Naprawdę, nic się nie stało. To ja się tam zachowałem niegrzecznie. - powiedział z uczuciem ulgi, spoglądając na Klejnot.
Po krótkiej chwili w pełni zrozumiał pewną dziwność tej sytuacji. Oto na jego rękach stoi osoba dorosła osoba. Dlatego też z pewnym zakłopotaniem dodał:
-Em, może Panią postawić?

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

Perła zrobiła salto do tyłu i zgrabnie wylądowała na piasku.
-Nie trzeba. Co pan tu w ogóle robił?

[Andreas D.]

Woj2000

-Przyszedłem posiedzieć tutaj na plaży i się nad czymś zastanowić… - odpowiada, spuszczając wzrok w ziemię.

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

Perła jest chyba trochę zaciekawiona dokładniejszym powodem, dlaczego Ex Burmistrz, teraźniejszy pączkarz tutaj przyszedł. Spytała się grzecznie:
-A nad czym konkretnie przyszedłeś się tutaj zastanowić?

[Andreas D.]

Woj2000

-Nad życiem, przyszłością, tym, jak człowiek często potrafi się przed kimś innym zbłaźnić…-wypowiadał te słowa, spoglądając na boki. Wyraźnie można było zauważyć w jego mowie ciała niepewność.

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

Perła spuściła głowę w dół.
-Ja również często myślę o takich rzeczach… Przed kim się zbłaźniłeś?

[Andreas D.]

Woj2000

-Żeby to był jeden raz! - odpowiedział, siląc się na wesołość - Ale, żeby było krótko, to powiem tylko, że przed jakimiś nieznajomymi, co ostatnio przebywają w mieście…

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

Perła chyba nie ma jak na razie nic innego do roboty, skoro wywiesiła pranie, a Connie nie ma mieć dzisiaj treningu.
-A wcześniej przed kim?

[Andreas D.]

Woj2000

-Przed własnym synem, mieszkańcami miasta i - tu postanowił ściszyć głos - panią.

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

Perła kiwnęła głową, usłyszała całe zdanie.
-Fakt.

[Andreas D.]

Woj2000

Przeczuwając, że Perła usłyszała całe zdanie, Dewey powiedział zawstydzony:
-To ja może już sobie pójdę…
I począł odwracać się w stronę drogi prowadzącej do miasta.

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

Perła go zatrzymała.
-Czemu za każdym razem kiedy chcę z tobą rozmawiać uciekasz?

[Andreas D.]

Woj2000

Dewey przestał się odwracać. Ponownie popatrzył się na twarz Perły. Minęła chwila, zanim z pewnym trudem przemówił:
-Dobra, koniec owijania w bawełnę. Po prostu za każdym razem, kiedy panią widzę, dzieję się coś, czego nie mogę powstrzymać. Najzwyczajnie czuję się przy pani onieśmielony i chyba się… zakochałem? - skończył z grymasem wstydu obecnym na swojej twarzy, oczekując odpowiedzi.
Niezależnie od tego, co miało się stać - był gotów na wszystko.