Teren Obsydianowej Świątyni
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
Woj2000
Bill Dewey w końcu dotarł na róg świątyni i przez chwilę patrzył się na znanego mu dzieciaka bawiącego z potencjalnie najabardziej niebiezpieczną istotą, jaka nawiedziła to miasteczko. Po pewnym czasie nabrał powietrza i krzyknął:
-Przepraszam! Nie chciałbym pani przeszkadzać, ale potrzebuję porozmawiać ze Stevenem! Jest mi potrzebny!