Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Jak najbardziej. Nie ostanie się nawet atom.
Na ziemi… Ale mniejsza, tam też jest dobrze.
Killer: Nawet jeden elektron! Kor: Ach , na Ziemi! Tego jest mnóstwo. Aż Diament głowa zabolała. Trzeba szukać z większą ilością szczegółów, żeby nie “wyświetlało” wszystkich nadludzi przed oczami Czarnej jednocześnie.
Złapała się za głowę… Osobnicy darem w wyniku wypadku.
// KU*WA, KILLER
//Cie luj, zapomniałem// Nic. Nawet śladu. N u l l.
Kor: Tutaj wstaw listę wszystkich Marvelowskich bohaterów pasujących do kryteriów Czarnego Diamentu. Killer: Po prostu nic.
Eh… Cokolwiek godnego jego uwagi w pobliżu?
-Za dużo ich… Ta planeta jest pełna niezwykłych istot…
Killer: Gadająca nie wiadomo co Czarna Diament? Kor: Czy to źle, że jest ich tak dużo?
-Uhm…Czarna? Wszystko w porządku? Gadasz sama do siebie.
Spojrzała się na niego. -Nie masz pojęcia, ile tu jest potężnych istot…
-A co mają “potężne istoty” do gadania samemu do siebie?
-Myślałam głośno.
-Rozumiem. Na drugi raz jednak…powstrzymaj się od “głośnego myślenia”. Nie chcesz chyba łatki oszalałego Diamentu, hm?
-Każdy jest zwariowany na swój sposób.
-No proszę, filozof się znalazł…-powiedział z mieszanką sarkazmu i szyderstwa.
-Z filozofii drwią niezdolni do niej.
-Jakbym chciał to bym to zrobił, Panno Smoło~ -rzekł, żartując z jej koloru “skóry”.
-Rubiny głosu nie mają.