Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
-Kocham Cię… - rzekł cicho.
-Też Cię kocham. - I przytulił się do niego.
I tak sobie siedzą przytuleni do siebie.
No i sobie tak siedzi.
Ciekawe, czy da się jakoś pocieszyć tatę?
Zaczął się ocierać łebkiem.
Tata go mocniej przycisnął.
-Choćbym chciał, to nie ucieknę.
Tata nie skomentował tego.
-No co jest, tato…
-Jestem beznadziejnym tatą…
-Nie mów tak.
-Jak mam nie mówić, kiedy to prawda…
-Nie jesteś zły.
-Jestem. Byłem, jestem i będę… Nie wspominając już o tym, jak nieodpowiedzialny jestem. Ty jesteś dowodem tego… Bez urazy, synku.
-Tato… Co ty mówisz?
-O tym, że mam dziecko, chociaż nawet nie mogę mu zapewnić godnego żywota…
-Tato, co ty mówisz?
-To co słyszysz…
-Ale nie rozumiem…