Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Rzeczywiście, kurczak. Biała pani pogłaskała Vergisa po głowie.
Położył uszy po sobie czy co tam ma wystające.
Tak, to chyba uszy. Biała pani drapie Vergisa po podbródku.
Zaczął sam z siebie mruczeć.
A z piwnicy udało się usłyszeć wielki huk. Biała pani drygnęła.
Natychmiast tam ruszył. Onieonienmonieonie.
TYLKONIETO W DRODZE
Biegnie tam jak najszybciej umie.
ZARAZ DOTRZE…
Jak najszybciej…
Dotarł. Wystarczy otworzyć drzwi, by odkryć źródło tych ogromnych huków.
No i otworzył delikatnie szparkę.
W środku ciocia Hela miota się jak szalona i próbuje zerwać łańcuchy, jednocześnie strzelając kolcami z dłoni.
Wycofał się najspokojniej jak umiał.
Usłyszał zdenerwowany krzyk. -EJ TY, SMOKU, UWOLNIJ MNIE!
Udaje, że nie słyszy.
-GŁUCHY JESTEŚ?!
-Nie uwolnię.
-ZA KOGO TY SIĘ UWAŻASZ, GÓWNIARZU?!
-Z szacunkiem proszę.